Deklaracje i tweety Elona są trochę jak legendy. Choć zazwyczaj wyolbrzymione, bombastyczne i nastawione na wysoką wartość memiczną, to jednak zawierają zazwyczaj istotne idee czy prawdy. Tak właśnie jest również z ostatnim pomysłem – Macrohard, czyli Microsoft-killer. O detalach przeczytasz niżej, we wstępniaku natomiast chciałem przekonać Cię, że jest nam do wizji Muska bliżej, niż by się mogło wydawać.
W Green Parrot tworzymy obecnie niektóre aplikacje czy projekty software (dosłownie) w ciągu tygodnia. Paradoksalnie najbardziej pracochłonnym etapem tworzenia oprogramowania za pomocą AI jest to, co kiedyś było postrzegane jako „finishing touch”: usunięcie błędów i luk bezpieczeństwa oraz aspekty wizualne. Cała reszta to już nie miesiące pracy developerów, a godziny zaangażowania dwuosobowego teamu oraz AI.
Aplikacje i projekty software, które firmy odkładały na później, bo nie było na nie zasobów, pieniędzy lub czas realizacji był zbyt długi, teraz możemy wyprodukować do wersji MVP (pierwsza działająca wersja aplikacji dla użytkowników) w ciągu tygodnia.
W legendarnej wypowiedzi Elon mówi o zbudowaniu całej firmy będącej jedynie „programem”. Nie sądzę, by takie symulowanie całości organizacji w mózgu elektronowym było możliwe w najbliższej przyszłości. Odnośnie jednak tworzenia jej produktów w całości przez LLMy – prawie już tam jesteśmy i wiem to z pierwszej (swojej) ręki.
Moje call-to-action do Ciebie jest więc takie: napisz i powiedz mi, co byś chciała lub chciał zbudować. Wiesz, gdzie jest mój adres e-mail.
Spis treści:
Macrohard zagraża Microsoft
Fiverr serwuje czerwoną pigułkę
Vtuberzy rosną w siłę
Google zarezerwuje ci stolik
Labubu idzie po miliard
Downy pisze romanse
Garage Beer organizuje walki o piwo
Vattenfall uprawia wodorosty
Argos otwiera galerię sztuki
Somat namawia do prokrastynacji
Shorty
Weekly tool
Macrohard zagraża Microsoft
Microsoft znalazł się w egzystencjalnym niebezpieczeństwie – jego istnieniu zagraża Macrohard.
Tak właśnie nazywa się nowy projekt Elona Muska, który – w ramach xAI – pracuje nad stworzeniem „czysto AI-owej firmy programistycznej”.
Miliarder uważa, że działalność Microsoftu i innych firm, które nie produkują sprzętu, można w pełni emulować za pomocą sztucznej inteligencji – od pisania kodu po zarządzanie. W dodatku podkreśla, że mówi serio.
Jego zamiary potwierdzają również dokumenty amerykańskiego urzędu patentowego. Wynika z nich, że xAI złożyło już wniosek o rejestrację znaku towarowego „Macrohard” dla szerokiego zakresu zastosowań związanych ze sztuczną inteligencją.
Nie ma się z czego śmiać. Być może właśnie powstaje one AI to rule them all.
Jedni freelancerzy narzekają na konkurencję ze strony AI, inni wykorzystują AI do zdobywania przewag konkurencyjnych.
Do naśladowania tych drugich – sam podążając za ich przykładem – zachęca Fiverr w kampanii o literackim tytule „Prompt and Punishment”.
Bohaterem półtoraminutowego spotu stworzonego za pomocą modeli AI (m.in. Veo3 i Runway) jest Garry – sfrustrowany życiem mężczyzna w sile wieku, który nie daje wiary, że otaczający świat to kreacja prompterów. Odmowę przyjęcia czerwonej pigułki przypłaca serią slapstickowych klęsk: od kąpieli w cemencie, przez porażenie prądem, po czułości w objęciach King Konga.
Tym samym Fiverr przekonuje wypalonych freelancerów, jak łatwo mogą uczynić z AI dźwignię swojego warsztatu – i handlu.
Na reklamę platforma wydała ok. 10 proc. standardowego budżetu produkcyjnego.
Na szczęście nie byłaby ona możliwa bez ludzkiego wkładu twórczego. Na razie.
Osoby polegające na swoim uroku osobistym coraz częściej muszą dzielić się miejscem na platformie z twórcami, którzy chcą pozostać anonimowi.
Korzystający z awatarów vtuberzy (skrót od „virtual youtuber”) to jeden z najszybciej rozwijających się segmentów w influencer marketingu. W pierwszym kwartale 2025 r. łączny czas obejrzanych transmisji „vtuberskich” wyniósł rekordowe 523 miliony godzin, a w USA rynek wirtualnych vlogerów wyceniany jest na 2,86 miliarda dolarów.
Współpracę z vtuberami podejmuje coraz więcej topowych marek, m.in. McDonald’s czy Los Angeles Dodgers. Niektóre, jak Ballantine’s, tworzą własne awatary, przydzielając im rolę swoich ambasadorów.
„Vtuberzy to kreacje cyfrowe, pozwalające na większą elastyczność twórczą i ułatwiające markom eksperymentowanie stosunkowo niskim kosztem” – mówi Sami Barnett, dyrektor ds. gier w agencji TMA. Dodaje jednak, że awatary są zwykle odbierane jako mniej wiarygodne niż tradycyjni influencerzy – a to zniechęca wiele marek do współpracy z vtuberami lub samodzielnego vtubingu.
TL;DR: chcesz zarabiać więcej – pokaż twarz. Własną lub najemną.
Niewykluczone, że nasza zależność od Google, zamiast maleć, będzie rosła.
Gigant poinformował o rozszerzeniu AI Mode w wyszukiwarce na cały świat. Następca „Szczęśliwego trafu” ma zostać wprowadzony w 180 krajach i regionach.
Narzędzie, dostępne dotąd tylko w USA, Wielkiej Brytanii i Indiach, umożliwia wyszukiwanie konwersacyjne na podobnej zasadzie, jak ChatGPT czy Copilot – choć na razie wyłącznie w języku angielskim.
Poza standardową funkcją chatu tryb AI ma zostać wyposażony również w możliwości agentyczne (lub agentowe – jak wolicie). Na dobry początek robot znajdzie dla nas wolne stoliki – na konkretną godzinę, dla określonej liczby osób i z uwzględnieniem naszych preferencji kulinarnych. System sprawdzi dostępność miejsc w popularnych platformach (OpenTable, Resy czy Tock) i podeśle nam gotowe linki do zatwierdzenia rezerwacji.
W USA Google testuje też personalizację odpowiedzi na podstawie wcześniejszych wyszukiwań i wprowadza możliwość udostępniania wyników wyszukiwania przez link.
Postać wykreowana przez hongkońskiego projektanta Kasinga Lunga i oferowana jako maskotka przez chińską sieciówkę Pop Mart w pierwszej połowie tego roku wygenerowała 670 milionów dolarów. Do końca roku ma zatem szansę na przebicie miliarda. Popularność zabawki rośnie skokowo. Wzrost przychodu rok do roku wyniósł 688 proc.
Takimi wynikami nie może pochwalić się nawet Barbie. Najlepiej sprzedająca się lalka wszech czasów w tym samym okresie zarobiła „raptem” 374 miliony dolarów. Więcej, ale i tak mniej niż Labubu, wygenerowały zabawki z popularnej serii Hot Wheels – 626 milionów USD.
Przypomnijmy – z zeszłotygodniowego Green Lettera – że równocześnie w Japonii furorę robi Moflin. Projektowanie pluszaków, najlepiej z osobowością AI, staje się perspektywicznym biznesem.
Audioczytelnictwo rośnie – w szczególności romansów.
Na rynku amerykańskim w 2024 r. audiobooki wygenerowały 2,22 miliarda dolarów – o 13 proc. więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie renesans przeżywa „literatura romantyczna” w standardzie Harlequin – najlepiej zarabiający gatunek beletrystyki. W ciągu trzech ostatnich lat sprzedaż tego typu publikacji wzrosła o 113 proc.
Trend dostrzegła marka Downy (P&G), która wystartowała z kampanią „Almost Scandalously Soft Stories”, promującą płyn do płukania Gentle Soft + Fresh.
Skandalicznie miękkie opowieści to cztery 20-minutowe historie łóżkowo-kuchenne – na co wskazują już tytuły: „The Other Bed”, „An Eternal Slumber”, „The Dragon’s Bed” i „Kitchen Heat” – łączące wątki romantyczne z motywem świeżości i miękkości.
Content dostępny jest na Spotify.
Uważajcie, żeby podczas lektury nie nakryła was mama.
Garage Beer to najszybciej rosnąca marka piwa w USA.
W ciągu niespełna roku firma zanotowała wzrost sprzedaży o 460 proc.
Do jej sukcesów przyczyniły się m.in. zmiany własnościowe. W połowie 2014 r. udziałowcami w firmie zostali Jason i Travis Kelce – byli zawodnicy NFL i „osobowości medialne”. Celebryci wnieśli do spółki świeżą energię i nowe pomysły na promocję brandu.
Owocem ich działań jest kampania Brewmite – parodia „Krwawego sportu” i innych filmów walki z zamierzchłych czasów. Pierwszy spot, udostępniony w kwietniu tego roku, szybko stał się viralem. Niedawno marka wypuściła sequel – z udziałem zawodnika UFC Chucka Liddella.
Wrażenie robi długość nagrań. Pierwsze z nich trwało ponad pięć minut, drugie trwa ponad siedemnaście.
Z jednej strony wciągające narracje to skuteczne narzędzie marketingowe. Z drugiej – jeden żart rozciągnięty na kwadrans smakuje trochę jak piwo koncernowe.
Szwedzki koncern energetyczny Vattenfall stworzył plantację wodorostów na terenie swojej instalacji wiatrowej Vesterhav Syd na Morzu Północnym.
Po pięciu miesiącach hodowli glony zostały ręcznie zebrane i przekazane duńskiej marce Wavy Wonders, która przerobiła je na chrupiące przekąski.
Poza walorem kulinarnym inicjatywa ma również sens ekologiczny: wodorosty pochłaniają dwutlenek węgla i spływającą do mórz „chemię” ze sztucznych nawozów – tym samym ograniczają zakwaszenie wody i zakwity fitoplanktonu.
Twarzą kampanii został Samuel L. Jackson.
Aktor, spoglądający marzycielsko w horyzont, prowadzi monolog łączący kwestie rodem z „Pulp Fiction” ze stylistyką tyrad Grety Thunberg.
Brytyjski retailer wystartował z kampanią promującą The A-List – aktualizowaną co miesiąc listę topowych produktów.
Marka, we współpracy z agencjami Billion Dollar Boy i Studio Yes, stworzyła mockument na temat fikcyjnej galerii sztuki Arghaüs, w której produkty codziennego użytku (ekspresy do kawy, słuchawki itp.) zostały zaprezentowane jako awangardowe dzieła sztuki.
Seria składa się z czterech dwuminutowych odcinków z udziałem popularnych influencerów i komików.
Również Somat (Henkel) wykazuje aspiracje artystyczne.
Producent środków do zmywarek ruszył z kampanią „The Art of Procrastination”, w której zachwala odkładanie zmywania na później.
Chodzi o względy estetyczne. Zaschnięte na powierzchniach resztki jedzenia – przy odpowiednim oświetleniu, kadrowaniu i omówieniu z offu – mogą okazać się małymi dziełami sztuki.
Niestety w finale każdego z trzech spotów Somat dokonuje aktu wandalizmu, niszcząc kreacje za pomocą detergentów.
Digg próbuje odrodzić się z popiołów. Popularny agregator treści, który stracił na popularności na rzecz Reddita i innych społecznościówek, zaprezentował nową aplikację mobilną na iOS i Androida. Model jej działania jest podobny jak w przypadku głównego konkurenta: użytkownicy dodają linki, komentują i głosują, a najpopularniejsze treści trafiają na szczyt feedu. Nowością są podsumowania AI. W porównaniu z Redditem Digg jest bardziej minimalistyczny i mniej interaktywny – co może być wadą lub zaletą.