Green Parrot pracuje z social media od samego ich początku. Mieliśmy zatem przyjemność operować w środowisku, w którym musieliśmy przekonywać klientów do wejścia na taki na przykład YouTube. W czasach, kiedy zasięgi były darmowe a zwykły film instruktażowy kręcił 250 000 organicznych wyświetleń na pustym koncie, większość firm nie rozumiała, dlaczego ktoś miałby oglądać „video wielkości znaczka pocztowego”.
Czasy się zmieniły, ludzie nie wiedzą, co to znaczek, ale za to najprężniej rozwijającą się formą narracji wideo są właśnie mikrodramy żyjące w social media.
Nie będę tu zatem swoim zwyczajem dziadka internetu wznosił okrzyków O tempora, o mores! i narzekał, że spada attention span naszej cywilizacji – a raczej zachęcę czytelnika do pomyślenia o tym, gdzie dzisiaj należy poszukać okazji, którą dawały social media kilkanaście lat temu. Myślę, że wplatanie produktu w mikrodramy czy może nawet samodzielne ich tworzenie w ramach komunikacji marki jest jedną z nich. Terminu „mądrość etapu” można – a nawet trzeba – w marketingu używać nieironicznie.
Spis treści:
Mikrodramy podbierają odbiorców streamingowi
Reuters ruszył z pierwszą w historii kampanią brandową
Maybe: AI utrudnia pracę marketerom
Insta360 nagradza pracowników złotem
Shopify wchodzi na Substacka
NRF prognozuje rekordowy sezon w retailu
Lego buduje ze „Star Trekiem”
Collins wybrał vibe coding
OSM zdobywa klientów przez recepty
Tinder zajrzy ci do galerii
Shorts
Weekly Tool
Mikrodramy podbierają odbiorców streamingowi
Platformom streamingowym rośnie konkurencja.
Są nią… media społecznościowe. A konkretnie mikrodramy.
To nowy format, który zdążył już namieszać na rynku chińskim, a teraz rozprzestrzenia się na Zachodzie.
Chodzi o krótkie serie fabularne, zwykle kilkudziesięcioodcinkowe, tworzone z myślą o odbiorcach „telefonicznych” (pionowy kadr, 1–2-minutowe nagrania).
Jak wynika z raportu „Technology & Media Outlook 2026”, w USA mikrodramy cieszą się już 28- milionową widownią. Największą wśród pokolenia Z. Aż 43 proc. następców milenialsów wskazuje na YouTube i TikToka jako główne kanały „konsumpcji” treści.
Największym przegranym rynku medialnego jest telewizja. Zgodnie z prognozami w ciągu kolejnych czterech lat jej obroty mają spadać w tempie 4–6 proc. rocznie.
61 proc. marketerów przyznaje, że sztuczna inteligencja skomplikowała ich obowiązki – wynika z raportu „The Big AI Secret” przygotowanego przez platformę Maybe.
Największe wyzwanie stanowi zarządzanie danymi – z powodu ich niskiej jakości, dostępności i integracji. Problemem są też rozproszone procesy, nadmiar narzędzi, wątpliwości dotyczące autentyczności treści i niepewność regulacyjna.
Mimo że 92 proc. firm marketingowych korzysta z narzędzi AI – najczęściej do tworzenia treści i planowania kampanii – tylko 8 proc. respondentów czuje się pewnie w ich obsłudze. Realne efekty biznesowe z zastosowania sztucznej inteligencji dostrzega tylko 12 proc. marketerów. Ponadto 47 proc. ankietowanych przyznaje, że nie potrafi właściwie mierzyć skuteczności swoich działań.
W ramach środków zaradczych Maybe zaleca m.in. konsolidację narzędzi, rozwój kompetencji AI i lepszą integrację sztucznej inteligencji z procesami biznesowymi.
Spróbujcie szczęścia w Chinach, gdzie benefity wypłaca się w złocie, a nie w bananach.
Na taką gratkę liczyć mogą pracownicy firmy Insta360 z siedzibą w Shenzhen.
Producent kamer 360° i konkurent GoPro nagradza swoich developerów złotymi klawiszami do klawiatury. Wyróżnienie przyznawane jest z okazji Dnia Programisty, który przypada na 24 października.
W tym roku marka obsypała złotem 21 osób. Najcięższy klawisz – spacja – waży 35 gramów i jest wart ok. 320 tys. juanów (45 tys. USD).
To nie wszystko.
W lipcu, z okazji swojego 10-lecia, firma podarowała wszystkim pracownikom i stażystom „złote blind boxy” – pudełka ze złotymi naklejkami o wadze 0,36 g i przesłaniem: „Wszystko, co się świeci, to nie tylko złoto, ale i ty.”
Substack zyskuje na znaczeniu jako kanał marketingowy.
Do marek obecnych na platformie dołączył Shopify – jak dotychczas największa firma korzystająca z tego narzędzia. E-commerce’owy gigant uruchomił w serwisie newsletter zatytułowany „In Stock”, który ma się odróżniać od typowej korporacyjnej komunikacji luźną, redakcyjną formą. W ten sposób Shopify chce się zbliżyć do środowisk związanych z przedsiębiorczością, dla których Substack jest popularnym kanałem.
„Skoro jesteśmy firmą wspierającą przedsiębiorców, powinniśmy być tam, gdzie toczy się rozmowa o przedsiębiorczości”, powiedziała Dayna Winter, szefowa newsroomu Shopify.
Zdaniem Christiny Loff, szefowej działu lifestyle w Substacku, platforma zapewnia markom przestrzeń, w której mogą „lepiej zaprezentować swoje wartości i zaoferować odbiorcom coś więcej niż powierzchowne treści publikowane w mediach społecznościowych”.
Warto korzystać, póki „coś więcej” wciąż ma odbiorców.
Jak wynika z prognoz amerykańskiego Stowarzyszenia Handlu Detalicznego (NRF), świąteczne wydatki Amerykanów po raz pierwszy przekroczą bilion dolarów. Wzrost rok do roku ma wynieść między 3,7 a 4,2 proc.
W okresie od listopada do grudnia statystyczny mieszkaniec USA wyda 890 dolarów – tylko w kanałach retail, z pominięciem usług gastronomicznych i wydatków na paliwo – co jest drugą najwyższą wartością w 23-letniej historii badania.
Wpływ na estymacje mają jednak cła, które podniosły ceny towarów. Dlatego w ostatecznym rozrachunku dla wyników handlowych kluczowe będą promocje i rabaty.
Najpopularniejszy na świecie producent klocków zaprezentował swoje najnowsze dzieło – statek U.S.S. Enterprise NCC-1701-D z uniwersum „Star Treka”.
Model o wymiarach 26,5 cm wysokości, 60 cm długości i 47 cm szerokości składa się z 3,6 tys. elementów. Pojazd ma odczepianą sekcję dowodzenia, otwierany hangar z dwoma wahadłowcami i podstawkę ekspozycyjną.
W zestawie znajdują się figurki wszystkich kluczowych postaci, m.in. kapitana Jeana-Luca Picarda, komandora Rikera, Worfa, dr Beverly Crusher i in.
Klockowy Enterprise to początek współpracy Lego i Paramount, która ma objąć całą serię modeli inspirowanych światem „Star Treka”.
Termin, ukuty w lutym br. przez Andreja Karpathy’ego (były dyrektor ds. AI w Tesli i współzałożyciel OpenAI), został ogłoszony „pojęciem roku” przez słownik Collins.
Zespół leksykografów w swoim wyborze kierował się m.in. gwałtownym wzrostem użycia tego określenia.
Według Karpathy’ego vibe coding opisuje sposób, w jaki AI pozwala użytkownikowi na tworzenie aplikacji, a jednocześnie „zapomnienie, że kod w ogóle istnieje”.
Wśród konkurentów znalazł się m.in. już dawno zadomowiony w języku „biohacking”, a także „broligarchy” (czyli rządy tech bros), „Henry” (skrót od „high earner, not rich yet”), „coolcation” (wakacje w chłodniejszym regionie) i „taskmasking” (udawanie produktywności w pracy).
Jeśli jakiś Henry chciałby dołączyć do broligarchii, vibe coding może być szansą. Taskmasking z pewnością nie.
Muzyka łagodzi obyczaje – i (niektóre) objawy chorobowe.
Potwierdzają to badania, które dostarczyły merytorycznej podstawy do zacnej inicjatywy łączącej marketing ze zdrowiem.
Orkiestra symfoniczna Montrealu (OSM) we współpracy z organizacją Médecins francophones du Canada (MFC) uruchomiła pilotażowy program „leczenia muzyką”.
W ramach projektu lekarze mogą wypisywać pacjentom i ich osobom towarzyszącym recepty na koncerty. Obcowanie z dziełami mistrzów klasyki ma wspierać dobrostan psychofizyczny, przyspieszając powrót do zdrowia.
Ciekawe, czy terapeutyczny wpływ Mozarta obejmuje również fanów 50 Centa.
Tinder chce lepiej poznać swoich użytkowników. Ma w tym pomóc sztuczna inteligencja.
Apka wprowadza funkcję Chemistry, która będzie zadawać randkowiczom wnikliwe pytania i analizować zdjęcia z galerii w ich telefonach – o ile zainteresowani wyrażą na to zgodę. Pozwoli to na skuteczniejsze łączenie singli w pary.
W ten sposób apka chce zatrzymać odpływ użytkowników. W trzecim kwartale przychody Tindera spadły o 3 proc. rok do roku, a liczba płacących abonentów – o 7 proc.
Zetki są coraz bardziej zniechęcone do apek randkowych i wybierają zaloty offline. Do korzystania z płatnej wersji usługi zniechęca też zbyt częste doświadczanie swipe left.
Spersonalizowany software to już codzienność – skrypt na miarę swoich potrzeb może sobie wypromptować każdy „ogarnięty” użytkownik internetu. Sprawę dodatkowo ułatwia Wabi. Na podstawie prostych poleceń platforma generuje kompletne miniaplikacje – z funkcjami, interefejsem i grafiką. Wabi pozwala również na dzielenie się swoimi dokonaniami, a nawet edytowanie aplikacji innych autorów.