Tim Hwang w swojej książce porównuje aktualną kondycję światowego rynku reklamy digital do sytuacji bańki nieruchomościowej w Stanach przed rokiem 2007. Dla przypomnienia: polegała ona na opakowaniu nic niewartych kredytów hipotecznych w skomplikowane instrumenty finansowe, tak aby wyglądały na bardziej wartościowe. Banki i instytucje finansowe kupowały te “paczki”, nie wiedząc, co jest w środku, a kiedy na rynku zaczęła się panika i pierwsi inwestorzy mówili “sprawdzam”, cały szwindel wyszedł na jaw, a światowa gospodarka poszła na dno. Jak się ma do tego rynek reklamy? Autor porównuje waluacje giełdowe firm, takich jak Facebook (przychody z reklamy stanowią tam 99%) czy Google (reklama to 80%), do takich właśnie paczek śmieciowych kredytów, z tym że zamiast nic niewartych hipotek, firmy te opakowują nic niewartą reklamę. Teza jest bardzo śmiała, ale jeśli weźmiemy pod uwagę liczne badania, które coraz częściej pokazują skalę niewydajności reklamy online, zechcemy wybrać się na przejażdżkę z autorem książki.
Kilka miesięcy temu opisywałem w GreenLetterze badanie ISBA, które w miażdżący sposób wykazało, jak w digitalu znikają pieniądze reklamodawców. Do tego dochodzą badania takie jak to, które pokazują, że czasami targetowanie reklam skutecznością nie dorównuje przypadkowemu zgadywaniu. Mamy też farmy botów, reklamy umieszczane w niewidocznych miejscach witryn, adblocki i wiele innych zjawisk. Czy więc firmy opierające swoją wartość o reklamę w sieci pewnego dnia pękną jak rynek hipotek? Jak zawsze w takich sytuacjach – trudno to przewidzieć. Sytuacja rynku reklamy zdradza pewne oznaki podobieństwa do bańki nieruchomościowej. Masa małych i średnich firm znajduje w reklamie online dużą skuteczność, bo bardzo dokładnie śledzi jej wyniki. Jednak duzi reklamodawcy, którzy nie kontrolują ROI zbyt dokładnie, na pewno wrzucają do worka nieskuteczności ogromne pieniądze. Kwoty te pompują wartość firm technologicznych opartych o model reklamowy. Kiedy reklamodawcy postanowią powiedzieć “sprawdzam”, duża część ich wartości może wyparować. Na razie akcje idą do góry, ale właśnie na tym polega “piękno” baniek, że nikt nie może ich dokładnie wskazać, dopóki nie pękną.
Ciekawostka: The Wired, do którego linkuję, to witryna, w której został sprzedany pierwszy banner w historii internetu w 1994 roku. Klient: AT&T, a obrazek poniżej.
Wykres z majowego Green Lettera, pokazujący pieniądze znikające w reklamie online:
1. Google wypłaci wydawcom okrągły miliard dolarów 2. Forecast czy wróżenie od Facebooka 3. Co tam słychać w monopolach? 4. Telekonferencje wspierane przez AI i procesor graficzny 5. Google Workspace 6. Blast reklamowy na Snapchacie 7. Burger King i gwiazdka Michelin 8. 20% tekstu 9. Hugh Jackman na golasa reklamuje buty
Google wypłaci wydawcom okrągły miliard dolarów
Google w atmosferze nacisków ze strony rządów i mediów postanowiło wypłacić tym drugim ponad miliard dolarów na przestrzeni następnych 3 lat. Inicjatywa ma przyjąć formę nowego zestawu funkcji o nazwie Google News Showcase. Projekt rozpocznie się w Brazylii i Niemczech. Najważniejszą funkcją Showcase będą “Panele”, które umożliwą nowe formy prezentowania newsów, a także audio i video. Ponadto Google zaoferuje użytkownikom dostęp do wybranych płatnych artykułów za darmo, co ma pomóc wydawcom w pozyskiwaniu subskrybentów.
Facebook uruchamia Forecast, który jest crowdsourcingową aplikacją do tworzenia predykcji oraz wspólnych wniosków na podstawie przekonań osób zrzeszonych w jego społeczności. Chodzi tu o zbieranie konsensusu na temat takich problemów jak: kto wygra wybory albo kiedy będziemy mieli szczepionkę na COVID. Facebook w oświadczeniu pisze: “As we’ve learned in our initial testing, when people take time to explain how they arrived at their forecasts, it appears to encourage measured, respectful conversation,”. Moja ocena wiarygodności wniosków, powstających na tej platformie w skali 1-10, to 1 i w sumie zastanawiam się, jaki jest tutaj prawdziwy cel Facebooka.
Antymonopolowy komitet opublikował raport ze swojego postępowania w sprawie firm: Google, Amazon, Apple i Facebook. Tak, okazało się, że faktycznie, stosują one praktyki monopolowe. Zadziwiające. Jedna z najbardziej istotnych rekomendacji, płynących z niemal 450-stronicowego dokumentu, wskazuje na potrzebę rozbicia monopolistów na mniejsze firmy oraz zabronienia działania dominujących platform w przylegających do nich obszarach biznesu. Oznacza to na przykład uniemożliwienie sprzedaży przez Amazon swoich własnych towarów, konkurujących z dostawcami w ramach platformy, zakaz faworyzowania produktów Google we własnej wyszukiwarce lub produktów Apple we własnym sklepie.
Telekonferencje wspierane przez AI i procesor graficzny
Nvidia odpaliła nowy produkt – Maxine. Jest to platforma, która umożliwia deweloperom korzystanie z zestawu zaawansowanych rozwiązań do telekonferencji. Narzędzia wspierają jakość video oraz oszczędność łącza dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Rozwiązanie Nvidia zamiast przesyłać przez internet obraz z kamery piksel po pikselu, analizuje wzorce twarzy i kluczowe punkty, a następnie algorytmicznie generuje obraz po drugiej stronie. Pozwala to zaoszczędzić do 90% danych przesyłanych w trakcie wideokonferencji. To, że obraz zamiast być przesyłany, jest generowany, pozwala również na szereg korekcji i efekty takie jak “face alignment”, polegający na takim dopasowaniu generowanego obrazu, że uczestnicy telekonferencji widzą się dokładnie naprzeciw siebie, nawet jeśli ich kamera nie jest optymalnie ustawiona. Maxine potrafi również korygować ruchy oczu, tak aby stymulować kontakt wzrokowy pomiędzy rozmówcami. Oczywiście nie zabrakło też opcji tworzenia animowanych avatarów, których ruchy sterowane są głosem i tonem rozmówców.
Google rebranduje G Suite jako Google Workspace oraz wprowadza silniejszą integrację pomiędzy narzędziami. Nowe funkcje pozwolą na lepszą współpracę zdalną przez łączenie rozwiązań takich jak Google Meet z dokumentami, Gmailem i innymi aplikacjami Workspace. Dzięki temu będzie na przykład można tworzyć i współpracować nad dokumentami bezpośrednio w pokoju na chacie. Z płatnego rozwiązania G Suite korzysta obecnie ponad 6 milionów firm. Workspace dostał też zestaw nowych ikon.
Snapchat zaczął promować nową ofertę reklamową nazwaną “Platform Burst”, która pozwala zagwarantować, że reklamodawcy dotrą do co najmniej 40% docelowych odbiorców 15 razy w ciągu trzech do pięciu dni. O ile Snapchat nie posiada stałych cen za reklamę, to Digiday dowiedziało się, że tego typu kampania będzie kosztować ok. 127.000 dolarów, co stanowi sporo wyższą cenę za podobne rozwiązanie dostępne na TikToku (88.920 dolarów), czy Twitterze (33.110 dolarów).
Belgijski Burger King, postanowił, że ich kanapka Master Burger jest warta gwiazdki Michelin. Firma odpaliła kampanię, która ma na celu uznanie burgera przez Michelin Guide. Odznaczenia są przyznawane najlepszym restauracjom świata na podstawie jakości składników, smaku, techniki gotowania, osobowości chefa, czy konceptu restauracji. Uruchomiona została petycja, a CEO belgijskiego Kinga ponoć osobiście kontaktuje się w tej sprawie z inspektorami Michelin. Good luck with that…
Krótka, acz istotna wiadomość dla reklamodawców i ludzi pracujących w social media jest taka, że Facebook zniósł swoją starą zasadę, że tekst może zajmować do 20% obrazu w kreacjach reklamowych. Portal przestaje zatem karać tego typu kreacje w aukcjach i dotarciu do użytkowników.