W dyskusji na temat tego, jaki model firmy opartej o wiedzę zdominuje przyszłość, raczej wszyscy zgadzają się, że skala biznesów (ich fizyczny footprint, liczba pracowników, etc.) będzie malała.
Mniejsze zespoły – dodatkowo wyposażone w najlepsze technologie oraz AI – będą w stanie dowozić lepsze rezultaty i szybciej reagować na zmiany rynkowe. Focus na mniejszą liczbę klientów, zastosowań czy produktów pozwoli im na wytworzenie większej wartości.
Dlaczego więc duże agencje znów zaczynają się łączyć w jeszcze większe podmioty?
Poświęcony fuzji Omnicon i Interpublic artykuł z WSJ, który dzisiaj omawiamy, wskazuje, że to technologia jest tu kluczem. Jeśli więc połączymy jedną firmę, która z technologią ma niewiele wspólnego, z drugą podobną – to czy de facto nie otrzymamy czegoś, co z innowacją będzie już kompletnie na bakier? Braki w tejże przykryje się po prostu większymi przychodami i sypnie cięciami kosztów.
Tak, wiem, że jestem tylko małym żuczkiem prowadzącym polską agencję i nie wiem, co dzieje się w salach konferencyjnych “ju-es-ej”, New York. Wydaje mi się jednak, że świat zaczyna mówić: duże jest imponujące, ale to małe tworzy wartość.
Spis treści:
Nowi liderzy reklamy
Następna duża rzecz to duże modele świata
Google rozwija agentów AI
Vodafone woli AI od aktorów
Influencerzy zaniedbują risercz
Brzydkie jest piękne w kreacji Segi i Paramount
Święty Mikołaj woli Pepsi
Zalphy pragną dobrostanu
W reklamie brakuje personalizacji
Cyfrowa lista życzeń
Shorty
Weekly Tool
Wiedza z bloga
Nowi liderzy reklamy
Powstaje reklamowy olbrzym.
Omnicom Group, jedna z największych agencji reklamowych na świecie, przejmuje swojego rywala Interpublic Group. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, na rynku reklamy pojawi się nowy lider – z rocznymi obrotami o wartości 25 miliardów dolarów i ponad 100 tys. pracowników na pokładzie.
Branża reklamowa mobilizuje się w obliczu rewolucyjnych zmian związanych ze sztuczną inteligencją. Giganci chcą skuteczniej wykorzystywać możliwości, jakie oferują dane w połączenia z narzędziami AI. A możliwości są gigantyczne. Globalne wydatki na reklamę mają w tym roku po raz pierwszy przekroczyć bilion dolarów, z czego 71 proc. pochłoną kampanie na platformach cyfrowych.
Jak donosi Wall Street Journal, podczas godzinnego calla mającego przekonać inwestorów do korzyści płynących z połączenia spółek, słowa „dane”, „technologia” i „AI” padły ponad trzydzieści razy. O kreatywności wspomniano tylko raz.
Nie wiadomo, ile razy wspomniano o oszczędnościach, które są kluczowym aspektem transakcji. Przejęcie ma umożliwić ścięcie rocznych kosztów funkcjonowania obu firm o 750 milionów dolarów, co pozwoli na zwiększenie inwestycji w obszarze AI.
Być może jednak kreatywność nie jest na zupełnie przegranej pozycji. Według WSJ część branży reklamowej traktuje AI jako źródło inspiracji do tworzenia „bardziej odjechanych” pomysłów, które pozwalają markom docierać do nowych grup odbiorców.
World Labs, startup zajmujący się tworzeniem „dużych modeli świata”, określanych jako „the next big thing” branży AI, zebrał 230 milionów dolarów finansowania.
Firma dowodzona przez Fei-Fei Li – dyrektorkę Stanford Artificial Intelligence Lab, mianowaną przez media „matką chrzestną sztucznej inteligencji” – projektuje cyfrowe odpowiedniki mentalnych modeli rzeczywistości. Mają one imitować sposób, w jaki ludzki mózg postrzega świat.
Pomysł nie jest nowy, ale zyskał na, nomen omen, realności wraz z rozwojem modeli TTV, czyli generatorów wideo opartych na sztucznej inteligencji. Jednak (na szczęście?) do wyczarowania rzeczywistości 2.0 wciąż jest daleko, bo skala wyzwania jest gigantyczna.
Modele, by były funkcjonalne, muszą przestrzegać zależności panujących w świecie fizycznym, w tym znanych nam z codziennego doświadczenia związków przyczynowo-skutkowych. Dlatego powstające symulatory świata są wszystkożerne: wykorzystują szeroki zakres danych treningowych, obejmujący zdjęcia, nagrania audio, materiały wideo i tekst.
– Potrzebujemy maszyn, które rozumieją świat, które potrafią pamiętać rzeczy, mają intuicję, zdrowy rozsądek, które potrafią rozumować i planować na tym samym poziomie, co ludzie. – powiedział Yann LeCun, główny naukowiec ds. AI w Meta, komentując koncepcję modeli świata podczas październikowego wystąpienia na Hudson Forum.
Możliwe, że w kwestii potrzeb nieco się różnimy z LeCunem.
Po Salesforce i Microsoft dołącza do niego Google, który udostępnił właśnie nową wersję swojego flagowego modelu – na razie w wersji eksperymentalnej.
Gemini 2.0 Flash Experimental w niemal wszystkich kategoriach osiąga lepsze wyniki niż jego najlepszy poprzednik 1.5 Pro, przeznaczony dla developerów. Działa też dwukrotnie szybciej i wyposażony jest w nowe funkcje. Poza multimodalnymi danymi wejściowymi nowy model obsługuje też także multimodalne dane wyjściowe.
Innymi słowy Flash może równocześnie analizować tekst, obraz i wideo, a następnie wygenerować odpowiedzi tekstowe, głosowe lub graficzne. Na życzenie użytkownika model wywoła też narzędzia, takie jak wyszukiwarka czy mapy, uruchomi zewnętrzne funkcje lub wykona kod.
Obecnie Google pracuje nad praktycznymi wdrożeniami Gemini 2.0 w formie prototypowych agentów AI.
Jeden z nich, Project Astra, potrafi analizować informacje na ekranie przeglądarki, takie jak tekst, kod, obrazy czy formularze, a następnie wykorzystywać te informacje do wykonywania zadań zleconych przez użytkownika.
Inny, który jeszcze nie dorobił się kryptonimu, potrafi zrozumieć kontekst gry wideo i doradzić użytkownikowi najbardziej optymalne posunięcie.
Flash Experimental dostępny jest obecnie dla developerów za pośrednictwem Gemini API w Google AI Studio i Vertex AI. Na szerokie wody ma wypłynąć w styczniu.
W zeszłym miesiącu producent napojów zaliczył spektakularną klapę ze świąteczną reklamą stworzoną w całości przy pomocy AI. Brytyjski operator telekomunikacyjny spróbował podobnej sztuki w kampanii zatytułowanej „The Rhythm Of Life”. Jak na ironię – lub sarkazm – w nagraniu przedstawiającym „cykl życia” człowieka nie ma śladu żywego aktora.
Spot przeznaczony jest głównie do emisji w kanałach cyfrowych, jednak pojawi się też w telewizji na niektórych rynkach zagranicznych, m.in. w Albanii. Marka prawdopodobnie chciała uniknąć nadmiernej „ekspozycji” na własnym podwórku w obawie przed zbyt głośną krytyką.
– Niektórzy ludzie z branży reklamowej są przeciwni tej reklamie, ale reakcje konsumentów jak na razie są przychylne. – powiedział Amr El Badry, manager ds. komunikacji w Vodafone w rozmowie z serwisem AdAge. – Trzymamy kciuki – dodał.
Niedawne badanie UNESCO wskazuje, że aż 62 proc. internetowych celebrytów nie sprawdza wiarygodności informacji przed ich publikacją. Prawie 42 proc. za główne kryterium oceny rzetelności treści przyjmuje ilość lajków i odsłon. Nieco ponad 20 proc. po prostu ufa ekspertom lub przyjaciołom dzielącym się „wiedzą”. Jedynie 17 proc. influencerów polega przede wszystkim na dowodach i dokumentach potwierdzających daną tezę.
Zaniepokojone wynikami sondażu UNESCO, we współpracy z firmą szkoleniową Knight Center for Journalism, uruchomiło bezpłatny, miesięczny kurs dla twórców cyfrowych treści. Obejmuje on szkolenia z zakresu weryfikacji źródeł, wykrywania dezinformacji i „kształtowania opinii publicznej” zgodnie z zasadami etyki.
Inicjatywa skusiła już ponad 9 tys. uczestników z 160 krajów.
Pęd do wiedzy cieszy. Tylko czy influencing oparty o zweryfikowane fakty będzie generował równie dużo lajków i szerów?
Swetry świąteczne to klasyka obciachu, ale najbrzydszy sweter świąteczny to już popis stylu.
W tym roku konkurencję zdeklasował Ugly Sonic Sweater z wizerunkiem głównego bohatera Sonic the Hedgehog, serii gier Segi z lat dziewięćdziesiątych.
Pięć lat temu Sonic miał zadebiutować na dużym ekranie. Filmowa wersja postaci okazała się jednak tak niestrawna dla publiczności, że studio Paramount zdecydowało się wycofać produkcję i podretuszować swojego bohatera.
Teraz, z okazji premiery trzeciej części przygód Sonikiem, Sega i Paramount uderzyły w nuty nostalgii i autoironii przypominając o niewypale.
Podczas 12-godzinnego eventu marki rozdały fanom zestaw nagród inspirowanych Sonikiem, m.in. pluszaki, koszulki i jedyny w swoim rodzaju świąteczny Ugly Sonic Sweater.
Trudno sobie wyobrazić piękniejszy prezent pod choinkę.
Pepsi znowu pogrywa z Coca-Colą. Tym razem w kontekście świątecznym.
W nowej kampanii marki, złożonej z dwóch rolek, Święty Mikołaj zostaje przyłapany na piciu Pepsi Zero Sugar. Pierwsze nagranie wykonane jest w stylu ukrytej kamery. Kolejne to „coming out”, na którym święty nieporadnie wyjaśnia, że teraz pije Pepsi, bo smakuje „so good” – i oferuje zwrot gotówki za zakup napoju.
Kampania promowana jest pod hashtagiem #santaswitched, sugerującym zmianę upodobań Świętego Mikołaja. Ikona świąt tradycyjnie kojarzona jest z Coca-Colą, która wykorzystuje wizerunek „Santy” od lat 30. zeszłego wieku.
Zalphy kierują się sercem – wynika z badania „Think Wellthy Future” przeprowadzonego przez Youngkind.
Agencja specjalizująca się w analizowaniu postaw i poglądów młodych ludzi skleiła dwie najmłodsze kohorty demograficzne w jedną mikropokolenie z przedziału wiekowego 10–16 lat. Respondenci deklarują przywiązanie do wartości i chęć aktywnego kształtowania przyszłości, a w życiu kładą nacisk na dobrostan. Zdają sobie jednak sprawę, że ten ostatni jest trudno osiągalny w świecie pełnym presji konkurencyjnej i toksycznych relacji, kreowanych przez social media.
– Zmieniające się oczekiwania kolejnego pokolenia, oparte na potrzebie dobrostanu, będą wpływały na przyszłość biznesu, gospodarki i społeczeństwa. Marki, które nie zaczną działać już teraz, ryzykują utratę konkurencyjności. – twierdzi Amanda Windus, założycielka Youngkind.
Badanie badaniem, ale tak na zdrowy rozsądek – które pokolenie nie pragnęło dobrostanu?
Jedni narzekają, że systemy reklamowe ich szpiegują, inni, że robią to nie dość skrupulatnie.
Według danych iHeartMedia i Pushkin Industries aż 44 proc. amerykańskich konsumentów czuje się ignorowanych przez reklamodawców. Co ciekawe – i sprzeczne z intuicjami większości marketrów – najbardziej „poszkodowani” czują się biali respondenci z przedmieść, zarabiający ponad 100 tys. dolarów rocznie.
Aż 75 proc. „ignorowanych” konsumentów oświadczyło, że jest skłonnych zapłacić więcej, by wesprzeć markę, która podziela ich wartości. Jednocześnie 72 proc. respondentów nie chce wspierać firm, które ich ignorują.
Najwyraźniej adtech ma sporo do nadrobienia. Stratedzy również.
Na świecie żyją jeszcze ludzie, który pamiętają analogowe listy życzeń choinkowych, rejestrowane długopisem na kartce papieru. Młode pokolenia są o wiele bardziej kreatywne w wyrażaniu swoich oczekiwań.
Świąteczne listy życzeń uległy cyfrowej transformacji i przybierają formę prezentacji w Canvie czy slajdów w Powerpoincie. Na rynku działają też „dedykowane” aplikacje do sporządzania wykazów zachcianek, takie jak Giftful.
Tym, którzy nie mają pomysłu, na co naciągnąć starsze pokolenia, pomóc mogą krążące na TikToku gotowce. Liczba postów z hashtagiem #christmaswishlist dobija do 200 tys.
Rodzice wzruszeni profesjonalizmem swoich pociech w wyrażaniu własnych potrzeb na pewno będą skłonni sięgnąć głębiej do kieszeni.
Jeśli macie problem z zapanowaniem nad przedświątecznym chaosem, w uporządkowaniu rzeczywistości może wam pomóc Ohai.ai. To inteligentny asystent domowy, który ułątwia zarządzanie codziennymi obowiązkami i życiem rodzinnym. Apka pomaga w organizacji kalendarza, skanuje maile pod kątem ważnych dat i przypomina o zaplanowanych zadaniach.
Może też przypisywać czynności innym osobom, wyszukiwać przepisy kulinarne, podpowiadać prezenty, a nawet umówić wizytę u psychoterapeuty, jeśli czujecie, że jednak nie ogarniacie.
Pozostało 50% tekstu - jeśli chcesz przeczytać więcej, zapisz się do GreenLettera