AI zmieniła sposób funkcjonowania biznesu. Firmy, które nie wykorzystują jej możliwości, ryzykują odejście w niebyt. Prognozujemy, w jaki sposób sztuczna inteligencja będzie wpływać na gospodarkę i rynek pracy w kolejnych miesiącach i latach.
Dziedzin życia i gospodarki, na które sztuczna inteligencja nie ma wpływu, ubywa w szybkim tempie. Rozwiązania oparte na uczeniu maszynowym (machine learning), uczeniu głębokim (deep learning) lub generatywnej sztucznej inteligencji (GenAI) znajdują zastosowanie m.in. w przemyśle, logistyce, tworzeniu oprogramowania, cyberbezpieczeństwie, marketingu, finansach i bankowości, edukacji, rekrutacji czy obsłudze klienta.
Według danych McKinseya odsetek firm korzystających z AI w zakresie co najmniej jednej funkcji biznesowej wzrósł z 20 proc. w roku 2017 do 72 proc. w roku bieżącym. Penetracja biznesu przez sztuczną inteligencję trwa od lat, ale w ostatnim czasie przyspieszyła za sprawą dużych modeli językowych (LLM) i generatorów grafik (text-to-image). Przyczynia się do niej również medialna wszechobecność AI. Sprawia ona, że wiele firm i osób decyzyjnych oswaja się z tematem i zaczyna myśleć o wdrożeniach.
Według prognoz firmy badawczej Precedence Research wartość światowego rynku sztucznej inteligencji ma wzrosnąć z 757,58 miliarda dolarów w 2025 r. do około 3,6 biliona dolarów w 2034 r. Całkiem prawdopodobne, że te predykcje są niedoszacowane. Według październikowej wyceny wartość samego OpenAI wynosi 157 miliardów USD (nic dziwnego, że w kolejnym miesiącu firma lekką ręką wydała 15 milionów dolarów na zakup domeny Chat.com). A przecież w rozwoju AI aktywnie uczestniczy coraz więcej big (i small) techów z różnych części globu.
W dodatku AI codziennego użytku to nie tylko wirtualni rozmówcy i generatory „obrazków”. Niebawem na rynku upowszechnią się agenci AI, którzy mogą zmienić model działania wielu biznesów. Wdrożeniom sztucznej inteligencji będzie sprzyjać dążenie do zwiększenia wydajności operacyjnej i redukcji kosztów – aktualne priorytety większości firm.
Jak zatem AI wpłynie na krajobraz mediów i biznesu w 2025 r.? Oto nasze prognozy.
W świecie wyszukiwania nic już nie będzie takie samo. Problem niepodzielnej dominacji Google, z którą nie byli w stanie poradzić sobie regulatorzy, powoli, choć coraz szybciej, rozwiązuje rynek. W sondażu przeprowadzonym we wrześniu przez serwis The Information 77 proc. respondentów przyznało, że przynajmniej część wyszukań realizuje przez GenAI zamiast Google Search, a ok. 60 proc. oświadczyło, że z powodu dostępności narzędzi takich jak ChatGPT (który zresztą w listopadzie został wyposażony w funkcję search) korzysta z Google rzadziej.
Ten trend będzie narastać. Listy linków w modelu SERP serwowane przez tradycyjne wyszukiwarki mają zastosowanie w wielu przypadkach. Jednak dla użytkowników szukających odpowiedzi na konkretne pytania i rozwiązań konkretnych problemów znacznie wygodniejsza jest formuła syntetycznej odpowiedzi opatrzonej linkami do źródeł. W ten sposób działają m.in. microsoftowy Copilot czy Perplexity AI. To ostatnie narzędzie serwuje również wyniki w postaci grafiki i filmów – zapowiedź multimodalności obecnej w Google Search, która niebawem ulegnie upowszechnieniu także w narzędziach AI.
Rośnie również jakość interakcji. W dziedzinie nauk ścisłych ostatnia wersja ChatGPT wykazuje kompetencje na poziomie doktorantów z fizyki, chemii i biologii. Pozostałe narzędzia również radzą sobie coraz lepiej. A przybywa ich w szybkim tempie. Poza chatami-wyszukiwarkami oferowanymi przez bigtechowych liderów warto wspomnieć również o:
Agenci AI (AI agents aka agentic AI) to „the next big thing” nie tylko w dziedzinie sztucznej inteligencji, ale internetu w ogóle. Jeśli skojarzenia z agentem Smithem są nieuzasadnione, to prawdopodobnie jedynie tymczasowo. W ogólnym ujęciu chodzi o nową kategorię sztucznej inteligencji, zdolnej do wchodzenia w interakcję ze swoim otoczeniem i samodzielnego rozwiązywania złożonych problemów wymagających wieloetapowego działania.
Agenci AI mogą działać na różne sposoby w zależności od dedykowanego środowiska. Zastosowania są bardzo szerokie, a potencjalnie mogą być nieograniczone. Pierwszych wdrożeń można spodziewać się w dziedzinie tworzenia oprogramowania, treści i gier, a także e-commerce, finansów, rekrutacji i obsługi klienta. Dzięki integracji z systemami firm i bazami danych „agencyjna” AI może zautomatyzować złożone zadania i pomóc w optymalizacji procesów biznesowych w stopniu dotychczas nieosiągalnym.
Narzędzie do tworzenia agentów AI udostępnił już Salesforce. Rozwiązaniu o nazwie Agentforce pozwala firmom na konfigurowanie wirtualnych asystentów obsługujących procesy związane z komunikacją wewnętrzną, marketingiem i sprzedażą. Nad podobnym kreatorem pracuje Microsoft. Oferta ma być dostępna w ramach platformy Copilot Studio. Tymczasem klienci mogą korzystać z możliwości dziesięciu autonomicznych agentów w ramach usługi Dynamics 365. Specjalizacje wirtualnych asystentów obejmują m.in. sprzedaż, marketing, obsługę klienta, finanse i zarządzanie firmą.
Los call center jest przesądzony. Już niebawem nasze problemy konsumenckie będą rozwiązywać głównie boty. W krajach takich jak Filipiny, gdzie branża call center generuje 7 proc. PKB, nie jest to powód do radości. Kalkulacja biznesowa nie pozostawia jednak złudzeń. Za sprawą automatyzacji niektóre firmy są w stanie zredukować etaty w obszarze obsługi klienta nawet o 90 proc. Taki wynik uzyskał m.in. Dukaan, indyjski e-commerce z siedzibą w Bengaluru, który tym samym zmniejszył koszty działania helpdesku o 85 proc.
Z kolei Klarna, szwedzki dostawca usług płatniczych, dzięki współpracy z OpenAi zautomatyzowała pracę 700 stanowisk swojego call center, oszczędzając w ten sposób ok. 40 milionów dolarów w skali roku (2024) i zwiększając wydajność obsługi klienta. Wdrożenie wirtualnego asystenta pomogło obniżyć liczbę powtórnych zapytań o 25 proc. i skrócić średni czas rozwiązywania problemów z 11 do 2 minut bez obniżenia satysfakcji „petentów”. Według danych z lutego br. automat działa na 23 rynkach, jest dostępny całodobowo i komunikuje się w 35 językach.
W kontekście powyższych wyników – a tego typu danych jest na pęczki – argumenty z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu czy ochrony miejsc pracy mają ograniczoną siłę oddziaływania. Szacuje się, że automatyzacja „wytnie” ok. 80 proc. centrów obsługi klienta. Pozostaje mieć nadzieję, że osoby, które rozstaną się z zawodem, szybko znajdą inne miejsca zatrudnienia. Być może w dopiero powstających profesjach.
Za nowymi zajęciami rozgląda się też część programistów. Zgodnie z prognozami 26 proc. zadań związanych z tworzeniem oprogramowania na poziomie juniorskim zostanie całkowicie zautomatyzowanych lub będzie wspieranych przez sztuczną inteligencję. Zmiany dotkną jednak większość ogółu developerów. Gartner szacuje, że w ciągu najbliższych trzech lat aż 80 proc. programistów będzie musiało znacząco rozszerzyć swoje kompetencje – a przecież mowa o zawodzie, w którego „DNA” i tak wpisany jest upskilling.
Przedsmak zmian widać m.in. w badaniu przeprowadzonym przez ekspertów z Microsoft, GitHub i MIT. Wskazuje ono, że developerzy korzystający z narzędzia GitHub Copilot wykonywali zadania o 55 proc. szybciej niż ich koledzy niemający dostępu do AI. Z kolei z zeszłorocznego opracowania McKinseya wynika, że sztuczna inteligencja skraca o blisko 50 proc. czas przygotowywania dokumentacji technicznej, o ok. 40 proc. czas tworzenia kodu, o 20 do 30 proc. czas refaktoryzacji, czyli wprowadzania zmian mających na celu poprawę jakości programu, i zapewnia skromną pomoc (0–10 proc.) w zadaniach o wysokim poziomie skomplikowania.
AI jest – lub może być – obecna właściwie we wszystkich obszarach developmentu, umożliwiając generowanie fragmentów kodu, a nawet całych funkcji na podstawie wysokopoziomowych opisów lub poleceń w języku naturalnym. Dzięki automatyzacji inżynierowie coraz bardziej będą mogli skupiać się na rozwiązywaniu zaawansowanych problemów i podejmowaniu strategicznych decyzji. Jednak na odwołanie developerów – nawet tych niższego szczebla – ze stanowisk jest jeszcze za wcześnie. Z analizy przeprowadzonej przez Uplevel Data Labs wynika, że kodzie tworzonym przez programistów korzystających z GitHub Copilot było aż 41 proc. więcej błędów.
Dla osób czujących na karku oddech AI pewnym pocieszeniem może być fakt, że sztuczna inteligencja nie tylko likwiduje etaty, ale również je tworzy. Ułatwia też pracę na istniejących stanowiskach. Osoby zajmujące się obsługą rutynowych procesów często przesuwane są na inne odcinki, do wykonywania bardziej ambitnych zadań, wymagających wkładu ludzkiej inteligencji. AI przyczynia się też do powstawania nowych zawodów, których już anegdotycznym przykładem jest „prompt engineer”. Firmy coraz częściej szukają też grafików AI, copywriterów AI czy UX designerów AI, czyli osób, które łączą znajomość tradycyjnego warsztatu z umiejętnością obsługi narzędzi AI.
Rozwój sztucznej inteligencji odpowiada także za wysyp etatów w zawodach technologicznych. Rośnie zapotrzebowanie m.in. na specjalistów ds. uczenia maszynowego, architektów systemów AI, testerów AI, inżynierów danych korzystających z narzędzi sztucznej inteligencji, specjalistów ds. robotyki, ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa i ochrony prywatności czy specjalistów ds. chatbotów. Wśród nowych profesji są też zawody, które nie wymagają zaawansowanych kompetencji technologicznej. Poza wymienionymi na początku należą do nich m.in. moderatorzy treści AI, koordynatorzy projektów AI, data labelerzy (klasyfikują i etykietują dane w ramach trenowania modeli AI), etycy AI czy specjaliści ds. polityk AI, tworzący regulacje dotyczące wykorzystania AI w różnych branżach.
Trzeba oczywiście pamiętać, że kluczowa wątpliwość dotyczy bilansu: tego, czy w dłuższej perspektywie AI wygeneruje więcej miejsc pracy, niż ich zlikwiduje. Poprzednie rewolucje technologiczne wychodziły nam raczej na korzyść (pomijając coraz bardziej zaawansowaną machinę wojenną), ale jeszcze nigdy nie dysponowaliśmy narzędziem o tak potężnym i wszechstronnym potencjale sprawczym.
Inteligentne czaty to dopiero początek rewolucji AI. Sztuczna inteligencja jest wdrażana do coraz większej ilości produktów konsumenckich, rozszerzając i personalizując ich funkcjonalność. W czerwcu Apple poinformował o planach integracji ChatGPT z systemami iOS, iPadOS i macOS. Google w podobnym celu zaprojektował Gemini Nano – model z rodziny Gemini zoptymalizowany pod kątem lokalnego wykorzystania na urządzeniach o niskim zużyciu energii, m.in. telefonach Pixel. Program radzi sobie m.in. ze streszczeniami i korektą tekstu, tłumaczeniami, transkrypcją mowy, odpowiadaniem na pytania, analizą obrazów, a nawet wykrywaniem prób oszustw.
AI coraz częściej zasila również urządzenia wearables. Sztuczna inteligencja wspiera monitorowanie parametrów zdrowotnych, rozpoznaje niepokojące wzorce i dostarcza spersonalizowanych porad. Zakres zastosowań jest szerszy. Przykładowo asystent Siri w Apple Watch na polecenie głosowe użytkownika wyśle wiadomość lub rozpozna piosenkę. Tego i innego typu możliwości oparte na AI coraz częściej pojawiają się w gadżetach elektronicznych. Będą stanowić również integralną część okularów AR, nad którymi pracują giganci technologiczni, tacy jak Microsoft, Google, Meta czy Lenovo.
Sztuczna inteligencja zasila też urządzenia o większych gabarytach. Na przykład drony DJI, którym AI umożliwia wykrywanie obiektów, unikanie kolizji i automatyczne planowanie lotu. W układy AI wyposażone są również samochody Tesli, które w czasie rzeczywistym przetwarzają dane z czujników i kamer.
Sztuczna inteligencja to gamechanger dla wszystkich firm związanych z digitalem lub prowadzących działania, np. marketingowe, online. Mniejsi przedsiębiorcy mogą uzyskać z niej nawet większe (w ujęciu proporcjonalnym) korzyści niż duzi gracze, m.in. ze względu na większą elastyczność operacyjną. Narzędzia AI pomagają usprawnić wiele procesów i zredukować sporą część kosztów. Wprawdzie ich obsługa również może pochłaniać sporo czasu, np. związanego z kontrolą jakości i poprawianiem niedoróbek po botach, jednak w ogólnym rozrachunku AI sprawia, że firmy mogą robić więcej niższym kosztem.
Zmniejszenie zależności od pracowników ułatwia skalowanie biznesu, dotychczas ograniczane przez niewydajną pracę ludzką lub wysokie koszty zlecania usług na zewnątrz. AI może pomóc w szczególności w obsłudze klienta, tworzeniu treści, zarządzaniu danymi, tworzeniu biznes planów, opracowywaniu strategii marketingowych i pisaniu prostych programów. Badanie przeprowadzone przez ekspertów z Harvard Business School wykazało, że sztuczna inteligencja potrafi zwiększyć wydajność pracy nawet o 40 proc.
Wyzwaniem dla firm, które chcą zwiększyć produktywność, jest rozpoznanie możliwości, jakie daje AI, oraz właściwe zaprojektowanie procesów z uwzględnieniem jej wkładu. Dobór odpowiednich narzędzi, ich sprawna obsługa, weryfikacja jakości realizacji, efektywne wykorzystanie kreacji AI czy integracja sztucznej inteligencji z istniejącym workflow mogą okazać się problematyczne z różnych względów. Warto też pamiętać o ryzyku ugrzęźnięcia w dość powszechnym paradoksie współczesnej cywilizacji: wszystko możemy robić szybciej, ale czasu mamy coraz mniej.
O to, czym jest prawda, pytał już Poncjusz Piłat, ale w czasach AI rozstrzygnięcie tej kwestii może być nieporównywalnie trudniejsze niż w epoce Starożytnego Rzymu. Media od dawna zacierają granicę między fikcją a rzeczywistością, w dużym stopniu kreując tę ostatnią. Narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji z ich zdolnością tworzenia tekstów, dźwięków, grafik i filmów dodatkowo zwiększą manipulacyjny potencjał środków przekazu. Deep fake’i już od kilku lat wykorzystywane są w walce politycznej i mogą wpływać na nastroje społeczne. Takie sytuacje miały miejsce m.in. w USA, Argentynie, Serbii, Japonii czy na Słowacji.
Na razie kreacje sztucznej inteligencji są dość skutecznie rozpoznawane – zarówno przez specjalistów, jak i wspólnym wysiłkiem użytkowników mediów społecznościowych. Nie wiadomo jednak, jaki obrót sprawy przybiorą w przyszłości. W swoim zeszłorocznym raporcie organizacja Freedom House prognozowała, że content AI może niebawem stanowić nawet 99 proc. informacji dostępnych online. Ich weryfikacja pod kątem zgodności z faktami nie będzie łatwym zdaniem.
„Na pocieszenie” warto przypomnieć, że tradycyjne media również miewają prawdę w głębokim poważaniu, a zamiast faktów często serwują ich interpretacje zgodne z interesem finansowym lub politycznym swoich właścicieli lub „przyjaciół”. Według sondażu przeprowadzonego w 2022 r. przez Poynter Institute aż 62 proc. osób każdego tygodnia styka się z dezinformacją i kłamstwami w środkach przekazu.
Ryzyko manipulacji to wierzchołek góry lodowej obaw związanych ze sztuczną inteligencją. Choć wielu z nas z AI korzysta chętnie, a jeszcze więcej nieświadomie, do kreacji cyfrowego „intelektu” podchodzimy z rosnącą ostrożnością. Według tegorocznego raportu firmy konsultingowej Edelman poziom zaufania zaufania do firm tworzących rozwiązania na bazie AI spadł z 61 proc. w 2019 r. do 53 proc. w 2024 r., a zaufanie do innowacji opartych na AI jest o 26 proc. niższe od zaufania do branży technologicznej w ogóle.
Coraz mniej osób wierzy też w bezpieczeństwo rozwiązań zasilanych przez sztuczną inteligencję. W 2023 r. takie zaufanie deklarowało 48 proc. Amerykanów – rok później już tylko 39 proc. Lęki związane z AI dotyczą różnych sfer życia i gospodarki: od rynku pracy, przez rynek zdrowia, po kwestie związane z bezpieczeństwem narodowym. Przykładowo, choć wiele badań wskazuje, że AI radzi sobie z diagnostyką lepiej niż lekarze, 74 proc. osób po 50. roku życia deklaruje „niemal całkowity” brak zaufania do informacji serwowanych przez sztuczną inteligencję.
Jednak nawet w mniej newralgicznych dziedzinach AI ma sporą rzeszę antyfanów. Zaskakujące wyniki przyniosło tegoroczne badanie opisane na łamach „Journal of Hospitality Market and Management”. Każda z dwustu ankietowanych osób zadeklarowała niższą chęć potencjalnego zakupu produktów konsumenckich opisanych jako „AI-powered” w porównaniu z produktami opisanymi jako „high-tech”. Z innego sondażu, przeprowadzonego przez Cognizant, wynika, że generatywnej sztucznej inteligencji ufa jedynie 30 proc. respondentów. Pozostali ankietowani uzasadniali swój sceptycyzm m.in. potencjalnie negatywnym wpływem AI na społeczeństwo i nieznajomością mechanizmów działania tej technologii.
W 2014 r. Eugen Goostman został pierwszym robotem, który zdał test Turinga. Od tego czasu maszyny zdołały przekonać ludzi o swoim człowieczeństwie niezliczoną ilość razy – jeśli nie całkiem wprost, to za pośrednictwem swojej twórczości (lub „twórczości”, jak kto woli). Wyniki pracy AI są często trudne do odróżnienia od dzieł ludzkiego umysłu. Wytwory tego ostatniego – paradoksalnie lub nie – nierzadko zdradzają niższa jakość. Kolejne iteracje modeli językowych wypuszczane są co kilka miesięcy. Rosną również umiejętności generatorów obrazów i filmów. Można oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości AI zyska „moce twórcze” porównywalne z tymi, którymi dysponują hollywoodzkie studia filmowe.
Taki pogląd wyznaje zapewne James Cameron, który we wrześniu 2024 r. dołączył do rady nadzorczej Stability AI – twórców generatora Stable Diffusion. Gdy AI ostatecznie zdominuje cyberprzestrzeń, prawdopodobnie będzie kontynuować ekspansję w świecie fizycznym. Pierwszy kamień milowy na tej drodze został już osiągnięty. W październiku 2017 r. Sophia, humanoidalny robot wzorowany na Audrey Hepburn, otrzymała obywatelstwo Arabii Saudyjskiej. Pozostaje mieć – chyba coraz bardziej płonną – nadzieję, że androidy wzorowane na Cameronowskim T-800 nie trafią na rynek w obecnym tysiącleciu. A jeśli trafią, to że ochroni nas przed nimi agent Smith.