Internet jest pisany, czytany, komentowany i sterowany przez zautomatyzowane algorytmy oraz boty i sztuczne inteligencje. Ludzie są tylko marginalnym elementem całego systemu – jego przedmiotem, a nie podmiotem. Brzmi strasznie? Choć w tej „twardej” wersji koncepcja martwego internetu to bardziej teoria spiskowa, to jednak trzeba podkreślić, że jest w tym spora doza prawdy.
Kolejne rozdziały teorii martwego internetu opisujemy w dzisiejszym wydaniu. Są nimi ataki botów na brandy i tworzenie negatywnych narracji, które znaliśmy z przestrzeni politycznej, czy AI-przeglądarka od OpenAI, którą właśnie zainstalowałem. Takie narzędzie spowoduje, że coraz większa liczba wyświetlonych witryn nie będzie czytana przez ludzi, a przez AI, które wybierze dla mnie tylko istotne z mojego punktu widzenia informacje.
Być może inteligentne przeglądarki będą również z czasem w stanie odsiać fake’owe komentarze, opinie i zaprezentować bardziej wiarygodny – odfiltrowany – obraz danej marki, produktu czy polityka i jego argumentów. Oczywiście pozostanie nam wówczas odwieczny problem: kto sprawdza sprawdzającego?
Spis treści:
AdAge: boty coraz groźniejsze dla marek
OpenAI stworzyło własną przeglądarkę
Google premiuje UGC
Channel 4 wygenerował prezenterkę
DirecTV zamienia screensaver w reklamę
Wikipedia skarży się na LLM-y
X znalazł nowe źródło dochodu
IKEA kładzie smartfon do spania
Nike motywuje maratończyków
Hyundai otworzył restaurację w hyundaiu
Shorts
Weekly tool
AdAge: boty coraz groźniejsze dla marek
Boty stanowią zagrożenie wizerunkowe dla marek – w większości nieświadomych ryzyka.
Fałszywe lub prowokacyjne treści rozprzestrzeniane w mediach społecznościowych przez zautomatyzowane, fake’owe konta mogą odbijać się na reputacji firm. Problem narasta wraz z rozwojem sztucznej inteligencji. Za sprawą narzędzi AI „odpalenie” armii botów stało się łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej – przestrzega serwis AdAge.com.
Za przykład mogą posłużyć niedawne problemy wizerunkowe firm Cracker Barrel i American Eagle. Pierwsza spotkała się z falą krytyki po zmianie logo, druga – po kampanii z aktorką Sydney Sweeney. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez firmę Cyabra, w obu przypadkach wydatny udział w podsycaniu negatywnych emocji miały boty, które odpowiadały za, odpowiednio, ponad 20 proc. i 13–15 proc. komentarzy pod postami na kanałach tych marek.
Co robić, by zminimalizować koszty wizerunkowe takich sytuacji?
Jedyną uniwersalną receptą jest aktywny social listening i szybkie reagowanie. Pożary najłatwiej jest gasić na etapie pierwszej iskry.
Firma ogłosiła premierę ChatGPT Atlas – darmowej przeglądarki internetowej opartej na ChatGPT. Narzędzie rozumie kontekst aktywności użytkownika i pomaga mu realizować zadania bez opuszczania strony. ChatGPT zapamiętuje rozmowy i historię odwiedzanych witryn, co pozwala mu na większą personalizację odpowiedzi i sprawniejsze rozwiązywanie problemów.
Dodatkowo posiadacze abonamentów Plus, Pro i Business zyskają dostęp do trybu agentycznego (agent mode), umożliwiającego automatyzację prostych zadań w przeglądarce.
Na razie Atlas dostępny jest na macOS. Wersje na Windowsa, iOS i Androida pojawią się wkrótce.
Google w zasadzie ma dwa wyjścia: podbić stawkę lub zaatakować Atlasa za nadmierną ingerencję w prywatność użytkowników.
Właściciele serwisów będą musieli zmagać się dodatkową konkurencją poza AI Overviews.
Koncern, ustami Liz Reid (wiceprezes Google Search), oznajmił, że algorytm wyszukiwania będzie uwzględniał więcej treści „niestandardowych”, takich jak krótkie filmy, wpisy z forów i innego typu user-generated content (UGC), czyli treści tworzone przez użytkowników.
Jak wyjaśniła Reid w rozmowie z The Wall Street Journal, zmiany wynikają z nowych przyzwyczajeń internautów, szczególnie tych młodszych, którzy coraz częściej szukają informacji na platformach wideo czy forach, a nie „tradycyjnych” stronach.
Nie wiadomo, kiedy zmiany zostały wprowadzone, ani jaki będzie ich docelowy zakres.
Wiadomo natomiast, że wydawcy witryn będą mieli jeszcze bardziej pod górkę – przynajmniej w obszarach, w których UGC może stanowić realną konkurencję (raczej nie będzie to przemysł ciężki).
Najpierw musieli zmagać się z algorytmem Google, potem z AI, a teraz na dokładkę powalczą z TikTokiem.
Channel 4 to pierwsza brytyjska stacja telewizyjna, która skorzystała z usług „generatywnego” prezentera.
Pod koniec ostatniego odcinka programu „Dispatches” (śledztwa dziennikarskie, reportaże społeczne itp.), zatytułowanego „Will AI Take My Job?”, prowadząca, Aisha Gaban, pożegnała widzów odważnym comingoutem: „I’m actually an AI presenter”. Oświadczenie zwieńczyło wyliczankę zawodów, których istnieniu może zagrozić sztuczna inteligencja.
Szefowa działu newsów Channel 4, Louisa Compton, podkreśliła, że był to jednorazowy eksperyment mający skłonić odbiorców do refleksji nad wiarygodnością przekazów.
Trwają ustalenia, czy Compton jest postacią rzeczywistą.
Wygaszacze ekranu to marnowanie powierzchni reklamowej.
Z tej niegospodarności zdał sobie sprawę DirecTV.
Amerykański dostawca telewizji satelitarnej i streamingowej poszedł po rozum do głowy i ogłosił, że od przyszłego roku zacznie zastępować tradycyjne screensavery interaktywnymi „doświadczeniami zakupowymi”.
Nowe widoki będą generowane i personalizowane za pomocą AI – we współpracy z e-commerce’ową aplikacją Glance. Użytkownicy będą mogli przesłać zdjęcie, by stworzyć swojego awatara, a następnie za jego pomocą przeglądać treści AI w poszukiwaniu okazji zakupowych. Dodatkowo funkcja „Craft my moment” pozwoli na tworzenie krótkich, 30-sekundowych filmów z użytkownikiem w roli głównej.
Według DirecTV celem projektu jest połączenie rozrywki, personalizacji i zakupów w jednym doświadczeniu.
Znalezienie niewykorzystanych nośników reklamowych jest coraz większym wyzwaniem.
Ujawniła się kolejna „ofiara” sztucznej inteligencji.
Liczba odwiedzin Wikipedii spadła o ok. 8 proc. rok do roku – wynika z wpisu Marshalla Millera, dyrektora ds. produktu w zarządzającej serwisem Fundacji Wikimedia. Powodem jest rosnące wykorzystanie LLM-ów – ale również mediów społecznościowych.
Jak wyjaśnia Miller, użytkownicy coraz częściej korzystają z odpowiedzi generowanych przez modele AI, dla których Wikipedia stanowi jedno z kluczowych źródeł. Z kolei młodsi odbiorcy najchętniej czerpią informacje z YouTube’a i TikToka.
Miller przestrzega, że topniejący ruch może doprowadzić do spadku liczby darczyńców i wolontariuszy, a finalnie – rzetelnych treści w serwisie. Ucierpią na tym nie tylko czytelnicy internetowej encyklopedii, ale również LLM-y.
Apelujemy więc do AI, by w trosce o samą siebie ograniczyła scrape’owanie Wikipedii.
X uruchomił platformę sprzedaży nieaktywnych nazw użytkowników (ang. handle).
Nie będzie to jednak przestrzeń wolnego handlu, jak w przypadku giełd domen internetowych czy NFT.
Niepodzielną władzę nad marketplace’em będzie sprawować X, a dostęp do jego zasobów będą mieli jedynie posiadacze abonamentów Premium+ i Premium Business.
Twitterowicze bezabonamentowi nie powinni być jednak zawiedzeni. Ceny „handli” mają zaczynać się od 2,5 tys. dolarów i sięgać kwot siedmiocyfrowych – w zależności od popularności i długości identyfikatora.
Część rzadkich nazw będzie można zdobyć za darmo w ramach tzw. „public drops” – ale tylko na zaproszenie.
IKEA stworzyła przełomowe rozwiązanie w zakresie zapobiegania zaburzeniom snu – łóżko dla smartfona.
Gadżet o nazwie Phone Sleep Collection wyposażony jest w tag NFC, który pozwala powiązanej z nim aplikacji IKEA zarejestrować moment odłożenia telefonu. Jeśli smartfon pozostanie w łóżku co najmniej siedem godzin przez siedem nocy z rzędu, użytkownik otrzymuje voucher o (równo)wartości 27 dolarów.
Niestety nagroda dostępna jest wyłącznie w dirhamach – kampania realizowana jest na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich
Przez żołądek do serca – tę drogę obrał Hyundai, który otworzył pierwszą w UK restaurację w samochodzie.
Lokal o nazwie Backseat Bites zaaranżowany został na tylnym siedzeniu elektrycznego modelu INSTER. Po złożeniu foteli w aucie zmieścił się nawet stół, a właściwie blat, z którego można było spożywać takie przysmaki, jak tatar, grillowany boczek czy makaron z kimchi.
Niestety przybytek zakończył działalność po jednym dniu (22 października).
Goście zjedli wszystko i nie zostało nic do sprzedania.
Dzięki automatyzacji możemy pracować coraz więcej – aż szkoda wyjeżdżać na urlopy. W uwolnieniu się od tej niedogodności pomoże Endless Summer. Apka umieści was w spektakularnych destynacjach podróżniczych z wiarygodnością dorównującą lustrzance. Wakacyjnymi zdjęciami można podzielić się w socialach, by podkreślić swoje przywiązanie do work-life balance.