Jeszcze dekadę temu internet wydawał się zmierzać w kierunku centralizacji – wielkie platformy technologiczne połykały mniejsze inicjatywy, a wszystko kręciło się wokół kilku gigantów. Dziś widzimy odwrotny trend. Coraz więcej użytkowników odwraca się od mainstreamowych rozwiązań i szuka mniejszych, autentycznych społeczności, które łączą nie algorytmy, a wspólne cele i wartości.
Tradycyjne wyszukiwarki tracą swoją użyteczność, a internauci coraz chętniej szukają informacji w alternatywnych źródłach: AI, na forach i wśród niszowych społeczności. Widać to nawet w sposobie wyszukiwania – rosnąca popularność frazy „Reddit” – dopisywanej do zapytań w Google – wskazuje na to, że ludzie ufają opiniom realnych użytkowników bardziej niż treściom zoptymalizowanym pod SEO.
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, to właśnie mniejsze, zaangażowane społeczności mają realny wpływ – i to tam przenosi się internetowa uwaga. Co to oznacza dla marek? Konieczność zmiany strategii. W świecie pełnym podziałów liczy się nie tylko widoczność, ale przede wszystkim autentyczność i precyzyjne docieranie do tych, którzy naprawdę chcą Cię słuchać.
Za rozdrobnieniem internetu stoi nie tylko technologia, ale przede wszystkim – zmiana w sposobie doświadczania świata online.
Spis treści:
Rozdrobnienie przyszłością internetu
YouTube podcastowym liderem
Walmart gamifikuje zakupy
Brave zamiast Google
Ambient content w travel marketingu
Skype znika z rynku
Rekordowa cena za AI.com
Słoneczny laptop Lenovo
Czy canadiano smakuje lepiej niż americano?
Owsiana sukienka Quaker Oats
Shorty
Weekly Tool
Wiedza z bloga
Rozdrobnienie przyszłością internetu
Społeczności – to słowo klucz do zrozumienia kierunku rozwoju internetu.
Przynajmniej takie wnioski płyną z badania na temat przyszłości cyberprzestrzeni w czasach AI i Google Zero przeprowadzonego przez serwis The Verge, Vox Media i agencję Two Cents Insights na grupie ponad 2 tys. dorosłych Amerykanów.
Google Zero to pojęcie ukute przez Nilaya Patela, redaktora naczelnego „The Verge”, na określenie momentu, w którym Google przestanie odsyłać do stron trzecich i „zamknie” użytkowników w swoim ekosystemie. Ilustruje ono również skalę dominacji dużych platform.
Analiza „The Verge” wskazuje jednak, że giganci tracą zaufanie internautów, którzy stopniowo odpływają do chatbotów AI, alternatywnych serwisów i niszowych społeczności. Aż 42 proc. respondentów zadeklarowało, że „wyszukiwarki takie, jak Google” stają się coraz mniej użyteczne.
Coraz więcej osób szuka też prawdziwych relacji, których nie znajduje w mediach społecznościowych – pogłębiających podziały społeczne i rojących się od reklam, jak twierdzą respondenci.
Dlatego przyszłością internetu są małe społeczności skupione wokół wspólnych celów i oparte na zaufaniu. Liczy się też autentyczność. Prawie połowa ankietowanych wolałaby funkcjonować w środowisku, które nie zezwala na treści generowane przez AI.
Rozproszenie konsumentów będzie wymagało od marek większej kreatywności i bardziej zniuansowanych strategii. Niezbędne będą też gruntowny research i solidna analityka.
YouTube jest platformą numer jeden nie tylko w kategorii video, ale również podcastów.
Według danych udostępnionych przez Google treści podcastowe w serwisie każdego miesiąca ogląda już ponad miliard użytkowników. W 2024 r. widzowie spędzali ponad 400 milionów godzin miesięcznie na oglądaniu youtube’owych podcastów na urządzeniach domowych.
„Podcasty z video to coś więcej niż trend – trafiają one do odbiorców tam, gdzie są: na YouTube” – napisała firma w oświadczeniu prasowym. To stwierdzenie zdaje się trafiać w punkt. Na YouTube użytkownicy spędzają czas „i tak”, więc łatwiej podsunąć im podcasty „pod nos”, niż próbować skłonić do przejścia na inną platformę.
W połowie zeszłego roku zamknięto usługę Google Podcasts, która cieszyła się znikomym zainteresowaniem. Osieroconych użytkowników z powodzeniem zagospodarował właśnie YouTube, z którego korzysta aż 31 proc. odbiorców podcastów w USA. Spotify gromadzi 27 proc. użytkowników a Apple Podcasts – 15 proc.
Potencjał rozwoju rynku wciąż jest spory. Neal Mohan, CEO YouTube, zapowiedział dalsze inwestycje w ulepszanie narzędzi dla twórców podcastów, wsparcie w monetyzacji treści i ułatwienia w docieraniu z contentem do użytkowników.
Jednak dotarcie to jedno, konsumpcja to drugie.
Z punktu widzenia odbiorcy pojawia się bowiem jedno kluczowe pytanie: kiedy mam to wszystko oglądać?
Na początku zeszłego roku gigant nawiązał współpracę z Unity (silnik do tworzenia gier 3D). Jej najnowszym owocem jest miniseria gier video stworzona na należącej do Unity platformie Spatial.
Walmart Unlimited to zakupowa „trylogia”, z której każda część poświęcona jest (lub dopiero będzie) innej branży. Jej pierwsza odsłona kieruje użytkowników do wirtualnego sklepu oferującego produkty siedmiu małych marek spożywczych, takich jak A Dozen Cousins (kuchnia kreolska i karaibska) i Partake Cookies (ciastka bezglutenowe i wegańskie). Kolejna część miniserii ujrzy światło dzienne w kwietniu i będzie promowała marki urodowo-lifestyle’owe.
Projekt wpisuje się we wdrażaną przez Walmarta strategię „adaptive retail”. Ma ona na celu uproszczenie procesu zakupowego przez wykorzystanie immersyjnych kanałów online. Wejście w in-app commerce to również naturalny krok rozwoju dla giganta, który we wszystkich kwartałach zeszłego roku odnotował ponad 30-proc. wzrost swojej platformy e-commerce (Walmart Marketplace). Wcześniej retailer testował podobne rozwiązania na Robloxie, w aplikacji społecznościowej Zepeto i w swoim własnym wirtualnym świecie Realm.
Dla niektórych Chrome (względnie Safari) to synonim przeglądarki internetowej, ale rynek oferuje kilka ciekawych alternatyw. Jedną z nich jest Brave – przeglądarka i wyszukiwarka w jednym.
To idealne narzędzie do surfowania dla osób ceniących prywatność i szybkość działania. Oparta na silniku Chromium przeglądarka domyślnie blokuje inwazyjne reklamy i skrypty śledzące na każdej odwiedzanej stronie internetowej. Radzi sobie nawet z reklamami na YouTube. Brave oferuje też wbudowaną sieć VPN oraz funkcje związane z web3, m.in. dostęp do zdecentralizowanych aplikacji (tzw. dapps).
Najwyraźniej są to feature’y zyskujące na znaczeniu, bo przeglądarka pochwaliła się niedawno imponującymi wynikami. W zeszłym roku konkurent Chrome (i Safari) odnotował 15-krotny wzrost liczby kliknięć w reklamy oraz 80-proc. wzrost liczby zapytań organicznych – z 656 milionów w styczniu do 1,19 miliarda w grudniu.
Sukcesy reklamowe Brave to efekt przemyślanej strategii. Przeglądarka skupiła się na pozyskiwaniu najlepiej płacących firm z wybranych rynków docelowych, które wyczerpały swoje możliwości w Google Ads.
Klientami Brave Search Ads jest już ponad połowa największych reklamodawców paid search, m.in. Booking.com, CompareCredit, Nerdwallet, Stubhub i Wayfair.
Miło patrzeć, jak Google dzieli się tortem z kolejną konkurencją. Nawet jeśli są to okruszki.
Slow może być nie tylko life i food, ale również content. Format sprawdza się szczególnie dobrze w branży travel.
Luksusowa marka turystyczna Belmond (własność LVMH) zaprezentowała serię 60-minutowych filmów o wysokiej rozdzielczości poświęconych wybranym destynacjom, m.in. Portofino, Rio de Janeiro czy szkockie Highlands.
Kampania zatytułowana Long Shots to kompozycje złożone ze „zmysłowych” długich ujęć, które stanowią ilustrację wyznawanej przez markę filozofii slow travel. Przekaz komercyjny został ograniczony do niezbędnego minimum.
Long Shots wpisuje się w coraz popularniejszą kategorię ambient content – nieinwazyjnych treści audio, video lub audio-video, które przyjemnie wypełniają czasoprzestrzeń, a przy okazji sprzyjają relaksowi i skupieniu.
Podobno pierwszą tego typu produkcją, przynajmniej w kategorii travel, było siedmiogodzinne nagranie podróży pociągiem zrealizowane w 2009 r. w Norwegii. Od tego czasu ambient content stał się dość popularnym zjawiskiem na YouTube.
Szczególnie chwalą go sobie w odbiorcy lubiący usypiać podczas seansów.
Marka, która była pionierem komunikacji przez internet, od dawna traciła na rzecz konkurencji. W czasach świetności Skype mógł pochwalić się 300 milionami użytkowników. W ostatnich latach ich liczba stopniała do ok. 36 milionów.
Los komunikatora był właściwie przesądzony od debiutu Teams w 2016 r. Obecnie Microsoft zamierza skupić się na rozwijaniu tego ostatniego narzędzia.
Zmierzch Skype’a przypomina trochę zniknięcie Gadu-Gadu.
Niby wielkiego żalu nie ma, ale – jak to mówią – jest to koniec pewnej epoki.
Rynek domen rządzi się prawami niezrozumiałymi dla przeciętnego śmiertelnika.
Ceny niektórych adresów zwalają z nóg. Wciąż jednak znajdują się klienci skłonni płacić bajońskie sumy za dwa ciągi znaków przedzielone kropką.
Według obecnego rankingu najwyższą ujawnioną transakcją jest sprzedaż domeny Voice.com za 30 milionów dolarów w 2019 r.
AI.com ma jednak szansę pobić ten rekord.
Adres jest dostępny do nabycia za 100 milionów dolarów. Jego obecny właściciel (a ściślej: abonent) pozostaje anonimowy, ale przekazał sprawę Larry’emu Fischerowi. To weteran brokeringu z 30-letnim stażem w branży. Domainer ma na koncie takie sprzedaże jak Messenger.com (kupiona przez Facebooka), Skincare.com (kupiona przez L’Oréal), Teams.com (kupiona przez Microsoft) i Chat.com (kupiona przez założyciela HubSpot i odsprzedana OpenAI).
Nawet jeśli Fischer znajdzie klienta za pół ceny, i tak będzie to jego opus magnum.
Łączenie pracy zdalnej z podróżowaniem to fajna sprawa. Pod warunkiem, że jest gdzie podładować laptopa. Niebawem i to ograniczenie może zniknąć – jeśli wypali pomysł Lenovo.
Chińska marka zaprezentowała notebooka zasilanego energią pochodzącą ze światła. Na razie w wersji proof of concept.
14-calowy Yoga Solar PC wyposażony jest w 84 małe ogniwa słoneczne umieszczone na pokrywie ekranu. Potrafią one wyczarować energię elektryczną nie tylko ze światła słonecznego, ale również ze sztucznego oświetlenia. Mimo to laptopa oczywiście łatwiej zasilić na plaży lub w górach niż w biurze – co ma swoje dobre strony.
Na razie nie wiadomo, kiedy pojawi się rynkowa wersja Yoga Solar PC. Gdy jednak koncept stanie się ciałem, można spodziewać się fuzji cyfrowego nomadyzmu z bushcraftingiem.
Spożywczy rebranding motywowany politycznie zyskuje na popularności.
Po inwazji Rosji na Ukrainę wiele polskich restauracji zmieniło nazwę pierogów ruskich na ukraińskie. Teraz podobne zjawisko ma miejsce w Kanadzie. Coraz więcej kawiarni z Kraju Klonowego Liścia zastępuje jedną z najpopularniejszych pozycji w swoim menu – americano – jej lokalnym wariantem – canadiano.
Inicjatorem akcji jest Kicking Horse Coffee, producent kawy z Kolumbii Brytyjskiej. Firma stosuje „kanadyjską” nomenklaturę już od szesnastu lat, ale postanowiła zainspirować do tego samego inne firmy z branży po tym, jak administracja Donalda Trumpa obłożyła import od północnego sąsiada 25-proc. cłem.
Sposób przyrządzania napoju nie uległ zmianie, ale po rebrandingu kawa smakuje jakby inaczej.
Quaker Oats, amerykański producent płatków owsianych, zrobił furorę podczas London Fashion Week, prezentując „sukienkę” stworzoną z płatków owsianych – zaprojektowaną przez agencję Uncommon i zaprezentowaną przez tiktokerkę Lily Rose.
Kreacja to element kampanii „Deliciously Ugly”. Pokazuje ona, że to, co wartościowe – na przykład owsianka – niekoniecznie jest piękne. Klasyczne płatki owsiane oferowane przez Quaker Oats mogą wyglądać mniej atrakcyjnie niż kolorowe chrupki śniadaniowe, ale biją większość z nich na głowę pod względem wartości odżywczych.
Po sesji zdjęciowej sukienka została ugotowana z rodzynkami i komisyjnie zjedzona.
Google Drive nikomu polecać nie trzeba. O usłudze warto jednak przypomnieć w kontekście nowej funkcjonalności. Dysk Google wprowadza przeszukiwalne transkrypcje wideo dostępne dla użytkowników Google Workspace.
Narzędzie wyświetla transkrypcje w formie bloków tekstu ze znacznikami czasu w bocznym panelu, pozwalając na szybkie przeszukiwanie i przechodzenie do wybranych momentów w filmie. Jeśli w nagraniu nie ma napisów, wystarczy je wygenerować. Google ułatwi życie użytkownikom, a przy okazji sam lepiej zrozumie, o czym mowa w filmie.