Tablica wyników to coś, z czego każdy gracz czyta coś więcej niż tylko liczby. To zapis drogi, którą już przeszedł, i jednocześnie podpowiedź, ile jeszcze ma przed sobą. Punkty, statystyki i rankingi znajomych uruchamiają w nas instynkt, którego nie da się wyłączyć. Chęć rywalizacji. Chęć sprawdzenia się. Chęć bycia o jeden level wyżej.
W gamingu działa to natychmiast. Z każdym kolejnym levelem gra nagradza nowymi umiejętnościami, lepszym ekwipunkiem albo dostępem do miejsc, które jeszcze chwilę temu były zablokowane. Widząc progres, naturalnie chcesz wejść głębiej, zdobyć więcej i sprawdzić, co czeka na kolejnym poziomie. W sporcie mechanizm jest identyczny. Twój wynik po biegu na 10 km pokazuje, że przy większej liczbie treningów jesteś w stanie urwać kolejne sekundy i przesunąć swoją granicę jeszcze dalej. Aplikacje mobilne kuszą następną misją, odznaką albo daily questem. Idealnym przykładem jest Duolingo, które niemal codziennie przypomina, że brakuje ci jednej lekcji, aby utrzymać streak.
Dokładnie ten sam mechanizm działa w mediach społecznościowych. Choć często zapominamy, jak potężnym narzędziem jest dobrze zaprojektowana grywalizacja.
Grywalizacja działa, ponieważ bazuje na mechanice, którą każdy z nas dobrze zna. Gdy pojawia się impuls, który pozwala sprawdzić siebie, swoją wiedzę albo swoje preferencje, naturalnie w to wchodzimy. To ten sam efekt, który wywołują tablica wyników, pasek postępu czy wynik krótkiego testu.
Chęć sprawdzenia się jest silniejsza, niż nam się wydaje. Lubimy wiedzieć, czy trafiliśmy dobrze, czy inni myślą podobnie i czy potrafimy przewidzieć wynik. Dlatego tak chętnie wchodzimy w quizy, ankiety i drobne wyzwania. To lekka forma rywalizacji, która nie wymaga wysiłku, a daje natychmiastową informację zwrotną.
W social mediach ta mechanika działa jeszcze mocniej, bo łączy się z dynamiką, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Gdy widzimy, że inni również biorą udział, rosną ciekawość i chęć sprawdzenia, jak wypadamy. Grywalizacja sprawia, że przestajemy być biernymi odbiorcami treści, a zaczynamy uczestniczyć w zabawie.
Grywalizacja w social media najlepiej działa wtedy, gdy opiera się na prostych i intuicyjnych zasadach. Takich, które użytkownik zrozumie w pierwszej sekundzie i w równie krótkim czasie weźmie udział w zabawie. Poniżej kilka formatów, które sprawdzają się w praktyce najczęściej.
Pierwszym są quizy na Instagram Stories. To idealne narzędzie do sprawdzenia wiedzy, szybkiej rywalizacji i porównania się z innymi. Największym beneficjentem są tu portale edukacyjne i konta publikujące ciekawostki, ale marki również świetnie mogą wykorzystać tę formę – choćby po to, by sprawdzić wiedzę swojej społeczności na temat produktów. Ogromną zaletą Stories są także suwaki i ankiety, bo pozwalają zobaczyć, jak nasz wybór wypada na tle zbiorczego wyniku. To drobny element grywalizacji, który potrafi angażować bardziej, niż można się spodziewać.
Drugim formatem są posty oparte na wyborze reakcji, szczególnie popularne na Facebooku. Proste „to czy to?”, „co wybierasz?” albo „który zespół wygrywa?” tworzą coś w rodzaju małego głosowania. Użytkownik musi się określić, a tym samym dołącza do jednej z grup, choćby wybierając majonez marki A albo marki B. Zasada jest banalna, ale mechanika działa, bo ludzie lubią wyrażać swoje preferencje, a przy okazji zobaczyć, która opcja wygrywa wśród innych.
Trzeci obszar to połączenie grywalizacji z aplikacją mobilną. Tutaj social media stają się miejscem do komunikowania wyników, pokazywania top 5 użytkowników, liczby punktów czy zdobytych poziomów. To z kolei świetnie napędza ruch w aplikacji, bo użytkownicy chcą poprawić wynik albo wskoczyć wyżej w rankingu. Dodatkowo marka może w prosty sposób pokazywać progres swojej społeczności i zachęcać do dalszej aktywności.
Ostatnim formatem są mechaniki bardziej rozbudowane, oparte na wspólnych wyzwaniach lub rywalizacji między grupami. To moment, w którym społeczność zaczyna działać jak drużyna i wykonuje zadania narzucone przez markę, by zdobyć wspólną nagrodę. Można też pójść w kierunku lokalnej rywalizacji i pozwolić użytkownikom zdecydować, w którym z dwóch miast odbędzie się specjalna atrakcja lub wydarzenie. Wtedy włącza się lokalny patriotyzm i chęć „pomocy swoim”.
Grywalizacja daje profilom dodatkowe korzyści, o których często nawet nie myślimy na początku. To proste mechaniki, ale potrafią przynieść efekty, które wykraczają poza samą zabawę.
Wyższa aktywność
Quizy, ankiety i posty z wyborem reakcji wywołują natychmiastowy impuls do działania. To najprostsza droga do zwiększenia liczby reakcji pod publikacjami.
Głębsze rozumienie społeczności
Wybory użytkowników pokazują, co naprawdę myślą i czego oczekują. Dzięki temu grywalizacja staje się formą badania, która może podsunąć pomysły na kolejne publikacje lub nawet całą serię treści opartą na odpowiedziach obserwującyh.
Budowanie relacji i sentymentu
Jeżeli marka wprowadza cykliczne akcje oparte na grywalizacji, społeczność szybko zaczyna oczekiwać kolejnych edycji. To buduje naturalną ciekawość, kiedy pojawi się następna edycja – i zachęca użytkowników, by wracali na profile brandu.
Zanim wrzucimy do mediów społecznościowych pierwszy quiz, ankietę czy wyzwanie, warto chwilę zastanowić się, po co właściwie to robimy. Czy chcemy dostarczyć użytkownikom prostej rozrywki, poznać ich preferencje, czy może nawiązać do czegoś aktualnie trendującego? Dobra grywalizacja nie polega na przypadkowym pytaniu, ale na pomyśle, który naprawdę ma sens dla naszej społeczności.
Na początku warto ustalić, w czym chcemy sprawdzić naszych odbiorców. Czy chodzi o wiedzę, preferencje, a może o zabawę? Jasny cel ułatwia stworzenie spójnej mechaniki.
Każda marka ma coś, co może stać się fundamentem grywalizacji. Może to być produkt, konkretna cecha, insight, temat, którym żyje społeczność lub nawet lokalizacja.
Grywalizacja działa najlepiej wtedy, kiedy jej zasady można pojąć w lot. Quizy, ankiety, reakcje, wybór drużyny lub wyzwania to rozwiązania, które użytkownik ogarnia w sekundę. Im mniej komplikacji, tym lepszy efekt.
Jednorazowy quiz jest fajny, ale to dopiero seria buduje emocje. Jeśli zaplanujesz cykl – np. wyzwania co piątek – to społeczność zacznie ich wyczekiwać.
Grywalizacja bez reakcji ze strony marki traci energię. Warto odpowiadać, komentować i podtrzymywać atmosferę rywalizacji, bo to buduje zaangażowanie bardziej niż sama mechanika.
Grywalizacja działa świetnie, ale tylko wtedy, gdy jest prosta i przemyślana. Kilka podstawowych błędów może łatwo zepsuć cały efekt.
Grywalizacja nie jest dodatkiem do komunikacji, ale narzędziem, które potrafi realnie zmienić sposób, w jaki odbiorcy reagują na treści. Daje użytkownikom powód, żeby się zatrzymać, dowiedzieć się czegoś o sobie i wejść w interakcję z marką w bardziej naturalny sposób.
Co ważne, potrafi też podsunąć pomysły na stałe formaty publikacji i akcje specjalne, które z czasem mogą stać się elementem rozpoznawalnym dla całego profilu i marki.