Bitcoin stracił ponad 30% wartości za sprawą tweeta gościa, którego firma sprzedaje pomijalną ilość aut w stosunku do konkurencji, a mimo to jest wyceniana wyżej niż cała ta konkurencja razem wzięta. Brzmi dziwnie? Bo to jest dziwne. Nasze umysły są przystosowane do oceny trajektorii lotu dzidy i czytania sygnałów społecznych z najbliższego otoczenia. Niezbyt za to radzimy sobie z przewidywaniem konsekwencji tweetów Elona Muska, wyceny kryptograficznych aktywów (BTC) czy szacowania przyszłych zysków firm (Tesla). Tego typu problemy wymuszają na nas błędy. Czasami są one bardzo kosztowne. Być może w przyszłości będziemy dysponować neurotechnologią, która pomoże nam lepiej rozumieć wnioski płynące ze statystyk, które są sprzeczne z naszą intuicją, czy funkcje wykładnicze rządzące takimi zjawiskami jak pandemie. Żeby było zabawniej: tego typu technologie rozwija między innymi Neuralink – kolejna spółka należąca do Elona Muska.
Spis treści:
1.Musk masakruje wartość rynku kryptowalut
2. Marki zatrudniają własnych Chief Creative Officers
3. Depesze z upfrontu – decydujący rok dla przyszłości reklamy TV
4. Nowy medialny kolos rodzi się na naszych oczach
5. Czy Netflix rośnie na tyle szybko, żeby utrzymać pałeczkę pierwszeństwa?
6. Czas żniw dla porywaczy danych
7. Discord wchodzi w Creator Economy
8. Pandemia ułatwia łączenie pracy z (lokalnymi) podróżami
9. Axe łamie bariery generacji Y i zabiega o post-millenialsów
10. Shorty
Musk masakruje wartość rynku kryptowalut
Wystarczyło jedno słowo Elona Muska, żeby wartość Bitcoina spadła do najniższego poziomu od lutego. W odpowiedzi na tweeta o tym, że inwestorzy mogą za trzy miesiące pluć sobie w brodę, gdy dowiedzą się, że Tesla sprzedała swoje kryptowaluty, Musk napisał krótko: „indeed”. Później w innym poście dodał jednak, że Tesla nie pozbyła się jeszcze żadnych Bitcoinów. Wartość kryptowaluty w tym tygodniu dobiły też Chiny. Ludowy Bank Chin oświadczył, że instytucje finansowe nie mogą akceptować cyfrowych walut jako metody płatności. Całkiem niedawno, również za sprawą Muska, cena Bitcoina mocno skoczyła w górę. Stało się to po tym, gdy Tesla ogłosiła, że zainwestowała w niego 1,5 mld dolarów.
Marki zatrudniają własnych Chief Creative Officers
Coraz więcej dużych firm, w tym Ikea czy Walmart, zatrudnia Dyrektorów Kreatywnych.
Dlaczego tak się dzieje?
Dyrektor Kreatywny na pokładzie to większa kontrola nad całością procesów związanych z wizerunkiem i promocją marki. Potrzeby firm w zakresie produkcji kreatywnej rosną, a z CCO nie muszą one polegać na jednej lub wielu agencjach, które do tej pory je w tym obszarze obsługiwały.
Na co uważać?
Taka polityka personalna może doprowadzić do tego, że firmie będzie trudniej obiektywnie ocenić działania, bo zabraknie wartościowego feedbacku z zewnątrz. Z kolei osoby zatrudnione jako Dyrektorzy Kreatywni mogą poczuć pewne ograniczenia w swojej praktyce twórczej, bo praca dla jednej firmy w naturalny sposób zawęża ich możliwości działania.
PS À propos bliskiej współpracy z najlepszymi talentami – stworzyliśmy chatbota, który rozwiązuje ten problem. Zobacztutaj, jak to działa.
Depesze z upfrontu – decydujący rok dla przyszłości reklamy TV
Upfront to ważne wydarzenie w branży telewizyjnej, podczas którego stacje prezentują ramówkę na nadchodzący sezon i otwierają sprzedaż reklam na ten okres. Reklamodawcy kupują czas reklamowy „z góry”, stąd nazwa sesji sprzedażowej. Pandemia zmieniła zasady panujące na upfroncie – rok 2020 był punktem zwrotnym dla rynku reklamy TV. Wiele produkcji zostało wstrzymanych, budżety zmalały, a widzowie odpłynęli z tradycyjnej telewizji do platform streamingowych. Za odbiorcami podążają reklamodawcy, którzy przeznaczają więcej środków na reklamy w coraz popularniejszej Connected TV. Niektórzy przewidują, że 20-30% budżetu na reklamy TV zostanie przesunięte na promocję w serwisach streamingowych. Pandemia pokazała, że reklamodawcy i pośredniczące domy mediowe, które są wystarczająco elastyczne i potrafią szybko dostosować strategię do zmieniających się realiów, mogą tylko zyskać na zmieniającym się rynku reklamowym.
Amerykański koncern telekomunikacyjny AT&T potwierdził fuzję WarnerMedia (należą do niego m.in. HBO, CNN, Cartoon Network i Warner Bros.) i Discovery. Nowa, potężna spółka działająca w obszarze rozrywki TV, informacji, sportu i filmu mogłaby z sukcesem konkurować z innymi medialnymi gigantami: Netflixem czy Walt Disney Co. WarnerMedia i Discovery wciąż zarabiają na telewizji kablowej, ale tracą widzów, którzy coraz częściej wybierają platformy streamingowe. Fuzja tych dwóch podmiotów może pomóc w odejściu od starego modelu na rzecz streamingu. Obecny szef Discovery, David Zaslav, który ma stanąć na czele nowego tworu, uważa, że nowemu koncernowi uda się pozyskać 400 mln subskrybentów.
Czy Netflix rośnie na tyle szybko, żeby utrzymać pałeczkę pierwszeństwa?
Netflix z ponad 208 milionami subskrybentów wciąż rządzi na rynku streamingowym, ale po piętach depczą mu inne platformy: Disney, ViacomCBS i HBO. W pierwszym kwartale Netflix zdobył „zaledwie” 4 mln nowych widzów na całym świecie, podczas gdy Disney+ w tym samym czasie przyciągnął aż 9 milionów subskrybentów, a ViacomCBS – 6 milionów. HBO Max wybrało prawie 3 miliony Amerykanów. Inwestorzy obawiają się, że król streamingu będzie musiał wpakować kolejne miliardy dolarów w nowe produkcje, żeby przyciągać do siebie nowych widzów i nie tracić obecnych na rzecz konkurencji.
Hakerzy, którzy sparaliżowali sieć rurociągów zarządzanych przez Colonial Pipeline, za przywrócenie działania systemu podobno otrzymywali 75 bitcoinów wartych około 5 milionów dolarów. Ataki ransomware są coraz częstsze – w 2020 r. było ich aż 305 milionów, o ponad 60% więcej niż rok wcześniej. Hakerzy złapali wiatr w żagle, bo praca zdalna często wiąże się z większymi lukami w bezpieczeństwie. Tylko jedna czwarta zaatakowanych ofiar decyduje się na zapłacenie okupu, ale to wciąż dobry biznes dla hakerskich gangów. W ubiegłym roku cyfrowi przestępcy zarobili co najmniej 18 mld dolarów, a średnia „wypłata” wyniosła 150 tys. dolarów.
W lutym było głośno o ataku ransomware na CD Projekt Red. Firma poinformowała o tym publicznie i oświadczyła, że nie zgodziła się na negocjacje z hakerami.
Z Discorda, który na początku był komunikatorem dla gamerów, dzisiaj korzysta ponad 150 milionów użytkowników. Startup z San Francisco chce wykorzystać rosnącą popularność i postanowił przyciągnąć więcej twórców, kusząc ich możliwością zarobku. Platforma zaprosiła do testów wybranych autorów, którzy będą mogli sprzedawać bilety na spotkania audio na żywo w ramach Stage Channels, funkcji wzorowanej na Spaces (dostępnej w Clubhouse). Możliwość sprzedaży biletów na spotkania z fanami od niedawna jest też dostępna na Twitterze. Tym sposobem Discord dołączył do wyścigu o internetowe gwiazdy, w którym biorą udział największe media społecznościowe. Obecność popularnych twórców na platformie to więcej użytkowników, którzy spędzają na niej więcej czasu. W odróżnieniu np. od Facebooka, który zarabia głównie na reklamach, źródłem zarobku Discorda są subskrypcje Nitro, które kosztują 10 dolarów miesięcznie.
Pandemia ułatwia łączenie pracy z (lokalnymi) podróżami
Turystyczne „odbicie stulecia” – tak szef Airbnb nazwał silne ożywienie na rynku nieruchomości na wynajem w USA w pierwszym kwartale tego roku. W porównaniu z tym samym okresem w 2020 r. firma odnotowała o 5% większy zysk, liczba rezerwacji wzrosła o 13%, a średnia stawka dobowa wyniosła 35% więcej. Ludzie wynajmowali większe, droższe miejsca i szukali lokali poza miastem. Do niedawna łączenie pracy z podróżą wydawało się nierealnym marzeniem, na które mogli pozwolić sobie tylko nieliczni. Jednak przez pandemię praca z domu stała się w wielu zawodach normą, a zdalni pracownicy uświadomili sobie, że nie muszą być przywiązani do jednej lokalizacji. Czy właśnie zaczyna się era postpandemicznych digital nomads?
Axe łamie bariery generacji Y i zabiega o post-millenialsów
Axe idzie z duchem czasu i uaktualnia pojęcie atrakcyjności. Marka stawia na pokazanie bardziej inkluzywnej formy uroku osobistego i robi to świetnie w nowym spocie. Zamiast przystojnych facetów i wianuszka pięknych kobiet widzimy różne osoby, każda jest interesująca na swój sposób. Żartobliwy klip to puszczenie oka do pokolenia post-millenialsów, dla których definicja męskości (i kobiecości) jest zupełnie inna niż dla poprzednich generacji. Nowa reklama to znak, że Axe zmienia kierunek i zaczyna zabiegać głównie o młodszych konsumentów z generacji Z.
🩳 Branże kosmetyczne i beauty cieszą się największym zaangażowaniem odbiorców, a posty w formie karuzeli i opisy mające 1-2 tys. znaków sprawdzają się najlepiej – wynika zraportu o zaangażowaniu na Instagramie.
🩳 Co mieć przy sobie, gdy życie społeczne znów rozkwitnie? Gumę do żucia!