Nadszedł już nowy, pełen nadziei rok 2022. Jednak według raportu FOMO 2021. Polacy a lęk przed odłączeniem podczas pandemii, 83% z nas odczuwa co najmniej średnio nasilone objawy FOMO (fear of missing out), takie jak silna potrzeba sprawdzania social mediów, czy dyskomfort przy niedostępności Internetu. Być może w tym roku, zamiast obiecywać sobie zrzucenie zbędnych kilogramów, powinniśmy zaopiekować się naszą relacją z technologią? To idealny moment, aby wybrać postanowienie noworoczne, które rzeczywiście może dużo zmienić. Czas na digital wellbeing.
Ale zacznijmy od początku – dlaczego w ogóle tracimy kontrolę w Internecie? My, ludzie nigdy tak naprawdę nie byliśmy dobrzy w radzeniu sobie w cyfrowym środowisku. Ono z kolei też nie za bardzo chciało dostosować się do naszych potrzeb – chyba że hedonistycznych. Działające tam spółki chcą po prostu zarabiać – a to można zrobić prosto i skutecznie, wykorzystując psychologiczne mechanizmy percepcji i poznania, obecne w każdym z nas. Tristan Harris, współzałożyciel Center for Humane Technology i obrońca etycznego UX designu, twierdzi “We have paleolithic emotions, medieval institutions, and godlike technology”, co trafnie oddaje, jak bardzo nieprzygotowani jesteśmy na życie w digitalu.
Kiedy dodamy do tego pandemię, izolację społeczną i konieczność korzystania z Internetu aby pracować, uczyć się i utrzymywać kontakty z przyjaciółmi, to dostaniemy spory, cyfrowy problem. Musimy korzystać z narzędzia, które nie jest dostosowane do sposobu, w jaki działa nasz mózg. Przez które ciężko jest osiągnąć szczęście i spełnienie. Jak dokładnie wpływa na nas Internet? Jak wykorzystywać go zachowując koncentrację i czując się dobrze? Tego dowiesz się tutaj.
Może Cię zaskoczę, ale social media i maszyny hazardowe używają tych samych zasad, aby Cię wciągnąć. Dla Twojego mózgu, Facebook pokazujący 20 polubień pod Twoim zdjęciem nie różni się znacznie od trzech siódemek w jednorękim bandycie. Oba te sygnały są dla Ciebie nagrodą. I to nie taką, jak w metodzie “kija i marchewki”.
Mechanizm nagród i kar w Twojej głowie jest bardziej subtelny. Nawet takie szczegóły, jak uścisk dłoni czy wibracja telefonu po dotknięciu przycisku mogą być nagrodą, wzmocnieniem. Wiążą się z drobnym uwolnieniem dopaminy w mózgu i odczuciem przez Ciebie niezauważalnego, przyjemnego sygnału “właśnie tak powinienem robić”. Uczą Cię, aby w przyszłości zachowywać się w podobny sposób.
W przypadku hazardu, sprawa jest dosyć jasna – wzmocnienia uczą nas, aby kontynuować obstawianie pieniędzy, prawdopodobnie je stracić i zasilić konto kasyna. Czego jednak chcą od nas sieci społecznościowe? W dużym skrócie – naszego zaangażowania i uwagi. Wczujmy się w taką sytuację:
Jest już wieczór i uczysz się, aby zdobyć ważny dla Ciebie certyfikat. W pewnym momencie leżący obok telefon wysyła sygnał – próbujesz go zignorować, ale czujesz delikatny dyskomfort. Chwytasz więc urządzenie, chociażby po to, aby je wyciszyć – o, to Twój przyjaciel pisze przez Instagram. Odpisujesz, wyciszasz telefon i już prawie go odkładasz, gdy Twoją uwagę przykuwa całkiem zabawny mem, o zgrozo – z kotkiem. Gdzieś w Tobie wypływa ciepłe uczucie i robisz jeden swipe. Wybierasz się w podróż w dół tablicy (która nie ma końca). Znajdujesz tam wiele kotów, pjesów i innych wzmocnień – budzisz się pół godziny później. Stres związany z certyfikatem w końcu pokonał zwierzaki. Tylko teraz czujesz ciężar uciekającego czasu i wyraźnie większe napięcie.
Od razu zaznaczam, nie mam nic do kotów w Internecie – wręcz przeciwnie, badania pokazują, że oglądanie ich poprawia nastrój i przekłada się korzystnie na funkcjonowanie umysłowe. Problem jednak pozostaje – większość z nas co najmniej raz znalazła się w podobnej sytuacji. Sygnał z telefonu przerwał ważne zadanie. Chcieliśmy przez chwilę odpocząć, nie planując wcześniej przerwy.
Za pomocą warunkowania – zdobywania naszej uwagi m.in. za pomocą powiadomień i dawania nagród-wzmocnień, social media uczą nas, że powinniśmy spędzać przy nich czas. Jest to dla nich finansowo korzystne. Właśnie dlatego zanurzenie w cyfrowym świecie często wykonujemy automatycznie, tracimy tam rachubę czasu.
Nieświadome poświęcanie uwagi i czasu, odpływanie w dół tablicy wiąże się ze zwiększonym napięciem. Czujemy wtedy, że zmarnowaliśmy czas. Jeśli często nam się to zdarza, mogą pojawić się zaburzenia koncentracji, zmęczenie, niska produktywność i poczucie winy. Potencjalnie, długie trwanie w opisanym stanie może przełożyć się nawet na rozwój depresji.
Wątpliwe etycznie wydaje się używanie mechanizmów rodem z maszyn hazardowych w serwisach obecnych w codziennym życiu większości ludzi. Ich uzależniająca siła jest taka sama, jeśli nie większa biorąc pod uwagę jak często korzystamy z Internetu. Co gorsze, o ile hazard jest ściśle kontrolowany i zabroniony dla ludzi niepełnoletnich, o tyle większość social mediów jest dostępna od 13 roku życia. W praktyce wiadomo, że młodsze osoby też się tam dostają.
Jednym z bardziej niebezpiecznych mechanizmów podtrzymujących zaangażowanie jest też wspomniane wcześniej nieskończone przewijanie – projekt, w którym strona nie ma końca, a użytkownik nie dostaje sygnału “to koniec treści, możesz już przestać”. Najwięcej czasu tracimy w serwisach, które go wykorzystują.
Z drugiej strony – odrobina perswazji w Internecie nie jest zła. Bez tworzenia zainteresowania, dany serwis online byłby… cóż, nudny. To dopiero nadmiar sugestii i eksploatacja ludzkiej psychiki rodzi problemy.
Jak jednak z tym walczyć? Pierwsza lekcja – nasza uwaga ma ograniczone zasoby. Jeśli nie poświęcamy jej istotnym dla nas obszarom, możemy zgubić samych siebie.
Podstawowa psychologiczna zasada mówi, że jeśli chęć do działania płynie z wnętrza, działanie to jest istotne. Jeśli więc używasz telefonu, bo zmotywowało Cię do tego powiadomienie – to nie jest Twoja chęć, to telefon krzyczy o uwagę. Co więcej, jeśli wielokrotnie nakłaniał Cię do używania, aż w końcu przyzwyczaiłeś się, że w wolnej chwili zawsze wchodzisz na Facebooka, to również motywuje Cię coś z zewnątrz – nawyk.
Jeśli jednak jesteś zmęczony, chcesz się zrelaksować i wiesz, że skutecznym na to sposobem jest oglądanie kotków na Instagramie, to czynność ta będzie ważna i jednocześnie z określonym celem.
Tu pojawił się ostatni element układanki – cel. Zachowania motywowane z wewnątrz mają cele, które są dla nas istotne. Taki cel zawiera w sobie wskazówkę, kiedy należy przerwać zachowanie. W przypadku oglądania zwierzaków na Instagramie, jest to moment odczucia relaksu. Czy posiadanie jasnego celu czyni Cię odpornym na perswazję ze strony social mediów? Nie. Ale świadomość, że osiągnąłeś co chciałeś, daje motywację do zakończenia działania.
Na ekranie, wygląda to dosyć prosto – uważaj na wpływ technologii, działaj w zgodzie ze swoim wnętrzem i myśl o celach swoich działań. W praktyce niemożliwe jest trzymanie się tych zasad w codziennym życiu – jesteśmy ludźmi, nie robotami. Dlatego warto zrzucić z siebie część wysiłku i ominąć parę przeszkód za pomocą sprawdzonych metod mających naukowe korzenie.
Współczesne telefony dają Ci możliwość wybierania dokładnie jakie rodzaje powiadomień chcesz otrzymywać. Konfiguracji możesz dokonać w iPhone klikając
Ustawienia > Powiadomienia
i wybierając konkretne aplikacje, których powiadomienia chcesz wyciszyć. Z kolei w systemie Android to samo działanie możesz wykonać klikając
Ustawienia > Aplikacje i powiadomienia > Powiadomienia
Ta droga może różnić się w zależności od modelu, ale Internet bez wątpienia wskaże trasę na Twoim telefonie.
Teraz ważne pytanie – które powiadomienia powinieneś wyciszyć? To Twoja decyzja. Na pewno wiesz, które z nich najbardziej Ci przeszkadzają. U mnie najlepiej sprawdziło się wyłączenie wszystkich sygnałów z sieci społecznościowych i pozostawienie tylko niektórych komunikatorów. Pamiętaj, że zamiast wyłączać wszystkie rozpraszające powiadomienia, możesz wyłączyć ich tylko kilka i jednocześnie, w chwilach wymagających skupienia używać trybu Nie Przeszkadzać lub wyciszać telefon, aby nie dostawać żadnych.
Za pomocą darmowych funkcji, takich jak Czas przed ekranem (Apple) czy Cyfrowa równowaga (Google), możesz ustawiać sobie samemu harmonogramy korzystania z telefonu. Może masz aplikacje, po które sięgasz automatycznie nawet w sytuacjach wymagających Twojej uwagi? Zablokuj je w godzinach pracy. Może czujesz, że używasz za dużo TikToka? Ustaw sobie dzienny limit czasowy na tą aplikację – zablokuje się np. po 30 minutach. Jasne, zawsze możesz to odblokować, ale telefon pytający Cię “czy na pewno?” pobudzi Twoją wyobraźnię. Pamiętaj, jaki jest tego koszt.
Oczywiście nie mówię tutaj o telefonie służbowym – o którym wspomnę w kolejnym punkcie. Badania dowodzą, że sama fizyczna obecność telefonu prowadzi do obniżonych zdolności zapamiętywania i łączenia faktów – część Twojej uwagi ciągle, nieświadomie poświęcana jest telefonowi, jakbyś oczekiwał, że zaraz zadzwoni. Odłóż go daleko od siebie.
Używanie telefonu w celach służbowych rządzi się własnymi prawami, nie powinieneś jednak otrzymywać tam wiadomości prywatnych. Jeśli Cię rozprasza, możesz wyłączyć powiadomienia lub dostosować czas używania aplikacji do harmonogramu pracy. Jeśli używasz prywatnego telefonu do celów służbowych – zadbaj, aby wszystkie aplikacje służbowe były zablokowane w czasie wolnym. Oddziel pracę od prywatnego życia – poczujesz się lepiej a przy okazji też zrobisz więcej.
Telefon jest obecnie niemal przedłużeniem dłoni, jednak funkcjonuje jakby miał swój własny umysł i nie zawsze życzył nam najlepiej. Badania dowodzą, że odbieramy nasze telefony jako istotny społeczne – czyli takie, które reagują na nasze komunikaty. Dosłownym przykładem jest rozmowa z wirtualnym asystentem, jednak nawet reakcja urządzenia na naciśnięcie przycisku jest pewnego rodzaju interakcją. Przez wrażenie komunikowania się, łatwo wciągają nas w cyfrowy świat, ale mogą również zmęczyć.
Fizyczna bliskość przez cały dzień tylko potęguje ten efekt – wytwarzamy społeczne przywiązanie do naszego telefonu, jakby był naszym przyjacielem. Zgodnie z badaniami z 2019 roku, telefony są dla nas towarzyszami istotniejszymi niż współlokatorzy a mniej istotnymi niż członkowie rodziny. Warto jest czasem przez chwilę pobyć “w samotności”. Co jakiś czas “zapomnij” zabrać telefon z domu. Pozwól swojemu umysłowi odpocząć i skup się na otoczeniu, na chwili.
Jednym z sygnałów zachęcających Cię do wejścia w aplikację jest jej ikona – zauważyłeś, że przez ostatnie lata ikony social mediów stają się coraz bardziej nasycone? To dlatego, że intensywne kolory skuteczniej przyciągają uwagę. Obecnie większość telefonów daje możliwość obniżenia saturacji – wyświetlania bardziej “naturalnych” kolorów, do czego zachęcam. Opcja ta zazwyczaj znajduje się w ustawieniach wyświetlacza. W menu Cyfrowa równowaga na Androidzie, możesz również zdecydować czy telefon w określonych godzinach (np. wieczorami) ma wyświetlać wszystkie treści w spektrum szarości – jeśli zdarza Ci się zasypiać z telefonem w ręku, to opcja dla Ciebie.
Niektóre z opisanych porad, mogą wywołać u Ciebie poczucie, że Twój telefon stał się mniej “fajny”. Jeśli odczuwasz problemy z jego nadużywaniem – jest to bardzo dobry znak, zaakceptuj go.
A na pewno nie potrafi wykonywać wielu czynności jednocześnie. Umiejętność wykonywania wielu angażujących uwagę zadań jednocześnie, multitasking to mit. Mózg ma specyficzny układ neuronów odpowiedzialny za poświęcanie uwagi – jeden układ. W trakcie multitaskingu w rzeczywistości szybko przełączasz skupienie pomiędzy dwoma (lub więcej) zadaniami. Wykonujesz je wtedy w gorszym stopniu niż gdybyś robił to po kolei a na dodatek bardziej się męczysz. Nasze urządzenia kuszą do multitaskingu – czy to współpracownik pisze, kiedy wypełniasz excela, czy dostajesz powiadomienie tworząc maila. Skup się na jednej czynności naraz. Jeśli robisz coś, co jest dla Ciebie istotne, usuń wszystkie możliwe źródła rozproszeń. Oszczędzisz sobie bólu głowy.
Czasami nie mamy motywacji do zmiany. Czasami nie kontrolujemy sytuacji. Może jesteśmy zajęci, zmęczeni i przez to podatni na sugestie i perswazję. Takie sytuacje będą się zdarzać w codziennym życiu, więc co z nimi zrobić? Z odpowiedzią na to pytanie w 1993 roku przyszedł Peter Gollwitzer, przedstawiając technikę implementacji intencji. W wielu badaniach okazała się skutecznym (i prostym) sposobem na zmianę nawyków. Najprościej rzecz ujmując, polega ona na samodzielnym ustaleniu zasad, którymi będziesz się kierować w codziennym życiu. Możesz wykorzystywać ją, aby zmienić dowolne nawyki, nie tylko te związane z technologią. Ale na czym dokładnie polega?
Jakie zachowania chcę zmienić?
Co może mi w tym przeszkodzić?
“Jeżeli <przeszkoda>, to <rozwiązanie>.”
Przykładowo, jeśli zdarza Ci się bez myśli sięgać po Facebooka w trakcie pracy, możesz zapisać:
“Jeżeli wejdę na Facebooka w pracy, to natychmiast wyłączę telefon.”
Nie ustalaj zbyt wielu zasad, ale jednocześnie postaraj się, aby dotyczyły konkretnych sytuacji i dawały konkretne rozwiązania. Przeczytaj je kilka razy i zostaw w widocznym miejscu.
Na koniec najważniejsza część – zaufaj zasadom. Tak samo, jak bez zastanowienia sięgałeś po telefon, tak samo bez zastanowienia rób to, co ustaliłeś. To Twoje zasady, które przygotowują Cię na momenty, kiedy ciężko myśleć krytycznie. Z czasem, ustalone przez Ciebie reguły wdrukują się w Twój umysł jak tabliczka mnożenia, a korzystny nawyk stanie się rzeczywistością.
Lecz odzyskanie koncentracji, to nie wszystko co możesz zrobić – kolejna część tekstu dotyczy emocji w Internecie i przedstawia następne 6 porad na spokojne życie w digitalu.
Zdarzyło Ci się kiedyś poczuć się gorzej przeglądając Facebooka czy Instagrama? Pojawiło się w Tobie więcej wątpliwości, zmęczenia lub niezadowolenia? “Też bym tak chciał” albo “czemu ja nie mogę teraz wyjechać w Bieszczady?” to typowe myśli, które przewijają się nam przez głowę podczas przeglądania social mediów. Czasami je dostrzegamy, jednak częściej przybierają postać niekontrolowanych, nieuświadomionych odczuć.
Z natury, jesteśmy stworzeniami społecznymi. Chcemy żyć razem i pozwalamy innym wpływać na nasze myśli. Jednym z mechanizmów, które od zawsze w nas działały są porównania społeczne. Czy tego chcemy, czy nie – porównujemy się z każdą napotkaną osobą, czasem nawet świadomie. Mechanizm ten pełni ważną funkcję w kształtowaniu tożsamości – odpowiedzi na pytanie “kim jestem?” i “kim chciałbym być?”. Aby stworzyć obraz nas samych, zestawiamy nasze umiejętności, osobowość, wygląd zewnętrzny etc. z innymi osobami. W czasach prehistorycznych było to potrzebne i wydajne – ludzie większość swojego życia spędzali w otoczeniu około 150 osób, które były stałym punktem odniesienia. Dzięki temu mieli jasność co do swoich mocnych i słabych stron. “Bycie sobą” było jednoznaczne.
Dzisiaj sprawy się skomplikowały, a wykształcony ewolucyjnie mechanizm rodzi problemy. Przeciętny mieszkaniec większego miasta codziennie na ulicy mija setki osób, do których się porównuje. Co gorsza, porównujemy się także w Internecie – np. z tym 5-letnim chłopcem, który gra na fortepianie lepiej, niż my kiedykolwiek będziemy, z milionerami i influencerami, których bez Internetu prawdopodobnie nigdy byśmy nie spotkali. Ale to nie cała historia.
Pomyśl przez chwilę. Co zazwyczaj publikujesz na swoich socialach? Jeśli w ogóle cokolwiek tam trafia, to raczej zdjęcie z widokiem ze szczytu góry lub to dobre selfie zrobione po 30 próbach.
Porównując się do treści zamieszczonych w social media, porównujesz się właśnie do tego – prób przedstawienia się z jak najlepszej strony lub podzielenia się najlepszą częścią doświadczenia. Siebie z kolei znasz w całości – jesteś obecny w swoich najlepszych i najgorszych chwilach. Możesz mieć w głowie pewne przekonanie o tym, ile czasu te najlepsze zajmują w Twoim życiu. Na pewno nie spotykasz się z nimi każdego dnia. Jednak w social mediach nie zobaczysz nic innego (z drobnymi wyjątkami).
Z psychologicznego punktu widzenia, takie porównania wpływają na wizję tego, jacy chcielibyśmy być, tzw. “ja idealne”. Obserwując w Internecie idealne momenty innych osób, sami pragniemy to wszystko przeżyć, narzucamy sobie wysokie wymagania. Gdy nie możemy ich osiągnąć, czujemy frustrację, niezadowolenie z własnych osiągnięć – nieważne, jak bardzo są imponujące. Na nasze emocje wpływa to, co widzimy w konkretnej sytuacji.
Podobieństwo “ja idealnego” do “ja realnego” (czyli tego, jak się rzeczywiście widzimy) nazywa się “samooceną”. Jeśli te dwie wizje własnej osoby są do siebie podobne, możemy mówić o wysokiej samoocenie. Jeśli są od siebie oddalone – o niskiej. Według polskiego eksperta, dra hab. Janusza Czapińskiego – samoocena i poczucie szczęścia w życiu są ze sobą mocno związane. Co to oznacza? W skrócie – jeśli otaczamy się wyidealizowanym światem social mediów, możemy stać się nieszczęśliwi.
Czytając o kolejnych problemach wynikających z używania Internetu i sociali, możesz pomyśleć, że w takim razie pora opuścić pociąg i przejść na cyfrowy detoks. Jest to jedna z możliwych opcji, ale ma haczyk. Usuwając konto, rezygnując z Facebooka, Instagrama czy innego portalu, odcinasz się nie tylko od problemów z nimi związanych, lecz także od korzyści.
Co więcej, badania dowodzą, że całkowite odcięcie się od social mediów może negatywnie wpłynąć na osobę. W eksperymencie, w którym badani na tydzień zrezygnowali z sieci społecznościowych pojawiały się m.in. dokuczliwe znudzenie, stres i symptomy odstawienne typowe dla uzależnień od substancji – np. nadmierna koncentracja na niedostępnym Facebooku. Dzieje się tak, ponieważ odcinając się od sieci, prawdopodobnie co najmniej 83% z nas odczuje skutki FOMO. Lęk ten wynika z naszej społecznej natury, pragnienia bycia częścią grupy lub społeczności. Nie mając dostępu do miejsca, w którym dzieje się wiele społecznych interakcji, boimy się, że coś istotnego nas ominie.
Paradoksalnie więc, uciekając od problemów wynikających z używania social mediów napotykamy problemy związane z ich nieużywaniem. Tych drugich nie odczuwają wszyscy – jeśli czujesz się na siłach, możesz spróbować całkowicie wyłączyć swoje sociale lub zawiesić na nich konto np. na tydzień, aby sprawdzić, czy jest to rozwiązanie dla Ciebie. Wiedz jednak, że możesz napotkać opór ze strony swoich nawyków.
Jeśli odczuwasz negatywne efekty obecności w social mediach i jednocześnie nie chcesz, albo nie możesz z nich zrezygnować – to nie koniec świata. Możesz ich używać rozsądnie i świadomie. W tym celu, podstawą jest wiedza o której pisałem do tej pory. Nie możemy bronić się przed czymś, czego nie znamy. Drugi krok, to analiza sygnałów, które docierają do Ciebie z internetowej rzeczywistości. Ostatnie 6 porad, które przedstawiam poniżej pomoże Ci wczuć się w sposób myślenia, który poprawi Twoją relację z sieciami społecznościowymi.
Zrezygnuj z obserwowania informacji, które na Ciebie źle wpływają. Odpowiedz sobie na pytanie: “Po co jest mi potrzebne obserwowanie tego konta?”. Zdziwisz się, jak często będziesz mieć trudność ze znalezieniem sensownych powodów.
W momentach, w których chcesz się zrelaksować przy Internecie, sygnałem ostrzegawczym powinno być dla Ciebie odczucie jakiegokolwiek napięcia. Zidentyfikuj jego źródło, pomyśl czy jest warte naruszenia Twojego spokoju.
Jeśli czujesz, że jakaś treść źle na Ciebie wpływa, zastanów się, czy czytasz fakt czy opinię, czy widzisz rzeczywistość, czy fałsz. Przede wszystkim odbieraj ją jako to, czym rzeczywiście jest – decyzją jakiejś osoby, aby kliknąć przycisk “opublikuj”. Zastanów się, co chciała przez to osiągnąć.
Czy osoba, do której się porównujesz stara się stworzyć pewien spójny obraz samej siebie? Czy opublikowała kiedykolwiek zdjęcie, na którym odbiega od ideału? Jeśli nie, to nie masz się do czego porównywać.
Przed kliknięciem “lubię to” lub “obserwuj”, pomyśl dlaczego chcesz częściej widzieć podobne treści – czy motywuje Cię chęć do rozwoju, zmiany na lepsze, czy może ulegasz perswazji? Czy na pewno chcesz, aby stało się to częścią Twojej rzeczywistości?
Spędzaj czas z ludźmi, którzy Cię doceniają. Kiedy możesz, rób to offline. Ograniczanie swoich interakcji społecznych do social mediów jest złym pomysłem, nawet w sytuacji pandemii. Zamiast poruszać się w realnym świecie, znajdujesz się wtedy w tym wyidealizowanym. Negatywny wpływ na psychikę można zminimalizować, wybierając wideorozmowę zamiast czatu tekstowego – jednak nawet ta wiąże się z całym szeregiem problemów nazywanych zoom fatigue.
Porównując się z innymi w sieci, łatwo jest zapomnieć o tych cechach, które ciężko jest przekazać zdjęciem. Jak na zdjęciu pokażesz troskę? Jak za pomocą obrazu przekażesz ciekawość i chęć rozwoju? Używając metafor, na pewno byłoby to możliwe, ale czy będzie zachęcało innych do reakcji w social mediach? Pamiętaj, że jesteś czymś więcej niż to, co możesz pokazać na Instagramie.
Początkowo sieci społecznościowe miały łączyć ludzi ze sobą. Zaoferowały nam jednak również nieprzewidziane konsekwencje dla psychiki. Jak jednak widzisz – możemy ich uniknąć. Postaw na digital wellbeing. Świadome przebywanie w środowisku cyfrowym i trenowanie uważności pozwala cieszyć się korzyściami bez strat – zachowując zdrowie i równowagę.