Biuro Warszawa
22 847 09 52
info@greenparrot.pl
ul. Szturmowa 9/13
Warszawa
Biuro Katowice
22 847 09 52
info@greenparrot.pl
ul. Warszawska 10
Katowice
Od jakiegoś czasu na Internecie wiesza się sporo psów. Fake news, hacking, handel danymi użytkowników, monopolistyczne praktyki. Warto przy tym jednak pamiętać, że to nic innego jak przelewanie się naszego “tradycyjnego” świata do digitalu. Wiele osób czytających Green Letter na pewno pamięta jeszcze dobry, wolny (w obydwu tego słowa znaczeniach) Internet, w którym chodziło o naukę, zabawę, komunikację i rozwój. Ten Internet wciąż istnieje, chociaż na pewno w wypływaniu na światło dzienne nie pomagają mu takie firmy jak Wix. Zrobią one wszystko – łącznie ze szkalowaniem fundamentów tego starego, “dobrego” Internetu, jaki reprezentuje np. Wordpress – aby zarobić kilka dolców ekstra. Starajmy się wspierać dobre strony Internetu – zwłaszcza że one naprawdę potrafią przynieść wymierne korzyści biznesowe.
Nie wiem, jak wy, ale ja w kontekście ostatnich 12 miesięcy nie mam zupełnie ochoty na bycie wprowadzonym w błąd przez firmy, instytucje, ani w sumie kogokolwiek innego. Z tego też powodu w Green Letterze nie ma primaaprilisowych pranków, co zalecałbym także i innym publikacjom. Po roku fake newsów, niepewności, przeinaczeń, domysłów oraz zwykłych kłamstw, jakie przelały się przez media w kontekście COVID, jedyny dowcip, jaki mam ochotę usłyszeć, to coś starego, z brodą i bez niespodzianek. Innego zdania była najwyraźniej ekipa odpowiedzialna za komunikację Volkswagena, której żarcik odbił się nawet na kursie akcji tej spółki (ciągnąc je w górę!). Trochę chyba przedobrzyli.
Żyjemy w rzeczywistości, w której wydaje się, że cały świat i wszyscy zamieszkujący go ludzie są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczy napisać do nich na Twitterze lub trafić we właściwym momencie na właściwy pokój w Clubhouse – i można pogadać z Elonem Muskiem albo Zuckerbergiem. Celebryci piją te same napoje co my, jedzą te same burgery za 4 zł i generalnie niewiele się od nas różnią. Wzmożona identyfikacja przeciętnego zjadacza chleba z wielkimi tego świata powoduje, że “wielcy” mają znaczniejszy wpływ perswazyjny niż kiedykolwiek. Musk może posłać “na księżyc” kurs Bitcoina, czy jakiejś spółki (patrz: Gamestop), a celebryta idealny – taki jak LeBron James – może sprzedać dużo gazowanej wody z cukrem.
Kolejnym fragmentem świata, który podlega gwałtownej internetyzacji, jest sfera audio. Radia (np. z powodu rozwalenia Trójki) słuchamy w Internecie. Żeby pogadać z ludźmi z branży, wchodzimy na Clubhouse. Muzyki od lat słuchamy tylko z mp3 i streamingów. Do tego dochodzą jeszcze podcasty, premiera Twitter Spaces oraz fakt, że nasze wyszukiwania i pozyskiwanie informacji coraz częściej zlecamy asystentowi Google. Nowym interfacem przeglądania internetu stają się obecnie inteligentne głośniki, czy słuchawki AirPods. Internet potrzebuje dźwięku do funkcjonowania, a świat dźwięku potrzebuje muzyki jako tła. I to dużo muzyki.
Ludzie kolekcjonują różne rzeczy i różnym rzeczom przypisują osobistą, wymyśloną wartość: Mona Lisa, złoto, diamenty, znaczki, karty telefoniczne, karty ze sportowcami, figurki z jajek z niespodzianką. Wszystkie wymienione obiekty mają znaczenie finansowe tylko o tyle, o ile inni ludzie uważają, że mają finansowe znaczenie. Tak samo zresztą jest z walutami i akcjami na giełdzie. Żyjemy...
Mój wewnętrzny przedsiębiorca i psycholog nakazuje mi stawiać hipotezę, że zmiany społeczne, postęp oraz innowacje (takie jak na przykład odnawialne źródła energii) mają szansę wchodzić do głównego nurtu tylko wtedy, gdy w istotny sposób dostarczają konkretnych i wymiernych korzyści. Takich właśnie metod budzenia społeczeństwa do tolerancji oraz inkluzywności poszukuję i staram się je popierać. Są one po prostu skuteczne. Dlatego też bardzo podoba mi się, realizowany przez mojego dziecięcego idola - Shaqa, pomysł na agencję, w której mniejszość to większość. Sądzę, że przyniesie ona naprawdę solidne korzyści swoim klientom w USA.
Dostostuj ustawienia