Dla niektórych AI to wciąż tylko hasło, które być może słyszeli gdzieś w telewizji śniadaniowej albo w radiu, jadąc do pracy. Ich wiedza ogranicza się do tego, że to jakiś chatbot, który coś tam wie, ale w sumie to się cały czas myli. Nic godnego zainteresowania.
Z drugiej jednak strony mamy już całe rzesze heavy userów LLMów czy innych „wirtualnych przyjaciół”, których wzorce użytkowania rozwiązań AI są ewidentnie patologiczne. Ludzie zakochują się w swoich chatbotach, polegają jedynie na tym, co odpowie ChatGPT i tracą możliwość krytycznego myślenia. W niektórych przypadkach mówi się już o AI-psychozie.
AI jest tak „uwodzicielskie”, ponieważ oferuje tylko te pozytywne strony interakcji z inteligencją: psychoterapia bez trudnych emocji, romantyczność bez zawodu i obowiązków, wiedza bez nauki i researchu, aż w końcu szczeniaczek bez sprzątania podłogi czy kot bez pachnącej kuwety. Dla większości ludzi to bardzo kusząca praktyka, która w rezultacie przybierze rozmiary i wygeneruje problemy, przy których psychopatologia social mediów to pikuś.
Czytelnicy GreenLettera na pewno wiedzą, że sam zaliczam się do techno-entuzjastów i patrzę na AI głównie z nadzieją. Jednocześnie jednak zdaję sobie sprawę, że z ignorowania zagrożeń zawsze rodzą się problemy. To dlatego rozpoczynam wstępniak od osób, które obecnie totalnie pomijają AI, bo sądzę, że w dłuższej perspektywie to właśnie przedstawiciele tej grupy oraz dzieci będą najbardziej podatne na destruktywny wpływ korzystania ze sztucznej inteligencji.
Spis treści:
Casio oferuje alternatywę dla psów i kotów
Character.ai zaprojektuje ci przyjaciela
Buffer: postujesz częściej, rośniesz szybciej
Chartbeat: spada ruch z sociali
Swatch rozgniewał Chińczyków
Grammarly pomoże studentom
Ptasie odchody w kampanii IKEA
Klaviyo: coraz więcej konsumentów radzi się AI
Snoop Dogg zamienia blanty w sztukę
Amazon sprzedaje warzywa
Shorty
Weekly Tool
Casio oferuje alternatywę dla psów i kotów
W znanej dystopii Philipa K. Dicka, „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”, ludziom umilały życie elektryczne zwierzęta, bo prawdziwe były towarem deficytowym. Okazuje się jednak, że nawet w warunkach dobrobytu elektryczne futrzaki mogą stanowić konkurencję dla tradycyjnych piesków i kotków.
W Japonii furorę robi Moflin – zaprojektowany przez Casio pluszak wyposażony w AI i oferowany w cenie ok. 60 tys. jenów (ok. 400 USD). Robot reaguje na głos i dotyk, rozpoznaje swojego opiekuna i rozwija się w zależności od sposobu „wychowania”. Marka twierdzi, że Moflin może wykształcić jedną z ponad 40 tys. różnych osobowości. Rozwój emocjonalny futrzaka i przebieg interakcji z pupilem można monitorować za pośrednictwem aplikacji MofLife.
Casio uruchomiło też płatny klub Moflin Membership, oferujący m.in. przeglądy techniczne, „salon pielęgnacyjny” i usługę przywrócenia danych w przypadku utraty urządzenia – coś na kształt wspieranego zmartwychwstania.
Pewnie już nie możecie się doczekać, kiedy na rynek trafią wasze ulubione postacie z „Ulicy Sezamkowej”. Albo „Parku Jurajskiego”.
Przyszłością sztucznej inteligencji jest osobowość.
Z takiego założenia wychodzi Character.ai. Startup z San Francisco wspierany przez Andreessen Horowitz, jeden z największych funduszy venture, oferuje chatboty „z charakterem”. Ich nazwy mówią same za siebie: „egipski faraon”, „manager HR” czy „toksyczna dziewczyna”.
„Będziesz mieć przyjaciół AI i rozmawiając z nimi, będziesz zdobywał wiedzę, którą będziesz mógł wykorzystać w rozmowie z ludźmi” – wyjaśnia zasadę działania usługi Karandeep Anand, CEO startupu. Zapewnia jednocześnie, że celem Character.ai nie jest wyeliminowanie prawdziwych przyjaciół z naszego życia.
Aplikacja ma już 20 milionów aktywnych użytkowników miesięcznie, z czego połowa to zetki i alfy. Średni czas korzystania z usługi wynosi 80 minut dziennie – ponad dwa i pół raza więcej niż średni czas, jaki przeciętny Amerykanin spędza na Facebooku. Liczba sprzedanych abonamentów – główne źródło przychodów startupu – wzrosła o 250 proc. rok do roku.
Perspektywy przedsięwzięcia są więc obiecujące – o ile firma upora się z pozwami rodziców zaniepokojonych tematami konwersacji.
Tak czy owak, trend jest ewidentny. AI idzie nie tylko po pracę, ale również po życie emocjonalne.
Częściej znaczy lepiej. Przynajmniej na Instagramie.
Buffer przeanalizował ponad 2 miliony postów ze 100 tys. kont i ustalił, że wyższa częstotliwość publikacji przekłada się na wzrost liczby i zaangażowania followersów.
Zamieszczanie 3–5 postów tygodniowo może podwoić tempo wzrostu obserwujących. Zwiększenie częstotliwości do 6–9 (lub więcej) postów tygodniowo daje jeszcze lepsze efekty.
Częstsze publikacje zwiększają nie tylko liczbę followersów, ale również zasięg każdego posta – średnio o 12 proc. przy 3–5 postach i aż o 24 proc. przy 10 publikacjach tygodniowo.
Nie wystarczy jednak proste podkręcenie dynamiki. Buffer podkreśla, że liczy się też jakość treści.
Kluczowy wniosek: marki, które są w stanie utrzymać wysoki poziom publikacji, nie muszą się obawiać przesytu – większa liczba postów w instagramowym feedzie powinna działać na ich korzyść.
Możliwe, że Google nie mija się z prawdą w kwestii stabilności ruchu na strony internetowe (vide: Green Letter 14.08.2025). Po prostu przemilcza istotne szczegóły.
Jak wynika z analizy Chartbeat, obejmującej 565 serwisów newsowych z USA i Wielkiej Brytanii, „trafik” faktycznie znacząco się nie skurczył, ale zmieniła się jego struktura. Obecnie za lwią część ruchu z Google do portali odpowiada kanał Discover, nie poddający się łatwej optymalizacji.
Wyraźne spadki nastąpiły natomiast w ruchu z mediów społecznościowych. W lipcu 2025 r. odsetek wejść z sociali wyniósł ok. 13 proc. – o ponad 4 proc. mniej niż w 2019 r. (17,28 proc.). Facebook – wciąż największe źródło w tej kategorii – dostarcza o połowę mniej odsłon niż na początku 2019 r., choć ostatnio notuje lekki wzrost. X spadł aż o 75 proc., za to Reddit urósł o 220 proc. i wyprzedził Instagram.
Budowanie źródeł ruchu bezpośredniego, takich jak m.in. newslettery, staje się warunkiem przetrwania dla wielu marek.
Igranie ze stereotypami bywa igraniem z ogniem – o czym przekonał się Swatch.
Szwajcarski producent zegarków musiał wycofać z chińskiego rynku reklamę ze zdjęciem modela unoszącego palcami kąciki oczu.
Kampania emitowana była m.in. na Weibo – platformie liczącej ponad 580 milionów użytkowników. Po mało przychylnej reakcji odbiorców firma usunęła kreację i opublikowała w swoich kanałach „szczere przeprosiny”. Mimo to w chińskich socialach wciąż krążą nawoływania do bojkotu produktów marki.
Musiało zaboleć. Chiny, Hongkong i Makau odpowiadają za ok. 27 proc. przychodów Swatcha.
Grammarly jawi się w tym konflikcie jako rozjemca.
Platforma udostępniła zestaw agentów AI, którzy automatycznie wspierają użytkowników w pisaniu i edycji tekstów – bez konieczności promptowania. Dzięki temu użytkownik, zamiast generować tekst od podstaw, może zmierzyć się z trudną materią pisarską przy wsparciu mocnego sojusznika.
Narzędzia adresowane są głównie do uczniów i studentów, ale również zawodowców. Nowi agenci Grammarly obejmują m.in. Citation Finder (wyszukuje online argumentów na rzecz tezy przedstawionej w tekście) i samotłumaczące się: Proofreader, Paraphraser, Plagiarism Checker oraz AI Detector.
Osobom edukującym się powinien szczególnie przypaść do gustu AI Grader. Agent oferuje feedback na temat tekstu, zanim trafi on do oceny przez nauczyciela.
Belfrzy będą zachwyceni skokowym wzrostem jakości prac semestralnych.
Lato dobiega końca, a więc wielkimi krokami zbliżają się Czarny Piątek i Cyber Poniedziałek.
Na tę okoliczność platforma Klaviyo opublikowała raport dotyczący zachowań konsumenckich. Z opracowania wynika, że rośnie liczba konsumentów, którzy zamierzają korzystać ze sztucznej inteligencji podczas „sezonu zakupowego”.
Ponad 50 proc. badanych zadeklarowało, że użyje narzędzi AI do porównywania cen, wyszukiwania produktów i otrzymywania spersonalizowanych rekomendacji w okresie między Czarnym Piątkiem a Cyfrowym Poniedziałkiem.
Konsumenci są również coraz bardziej skłonni do planowania z dużym wyprzedzeniem. Jak podaje Klaviyo, aż 20 proc. ankietowanych z USA rozpoczęło „świąteczne” zakupy między… czerwcem a sierpniem.
Z badania wynika, że klienci kupują nie tylko wcześniej, ale i „mądrzej”, oczekując od marek „spersonalizowanych ofert i płynnych doświadczeń zakupowych”.
Popiół to też materia twórcza (i marketingowa). W dodatku chodliwa.
Snoop Dogg zadebiutował w świecie sztuki współczesnej kolekcją „Ashes to Art”, zaprojektowaną we współpracy z Ericą Kovitz – makijażystką przedstawiającą się jako artystka.
Kompozycje stworzone z popiołu i resztek dżointów Snoop Dogga zalanych żywicą zostały wystawione na aukcję. Pięć z nich znalazło nabywców za kwoty między 10 a 20 tys. dolarów.
Największe uznanie zdobyło dzieło zatytułowane „Snoop Doggy Dogg Genesis Burn”. Praca zawiera autograf rapera, jego zdjęcie z kartoteki policyjnej z 1993 r. i, ma się rozumieć, popiół z jointa. Ostatni licytujący zaoferował – trzymajcie się za ROR-y – 112 tys. dolarów.
Wystarczy zostać sławnym. Potem sprzedawać można co bądź.
Firma ogłosiła „dużą ekspansję” na rynku produktów spożywczych.
W ramach usługi o nazwie Same-Day Delivery klienci Amazon Prime otrzymają świeże zakupy z dowozem do domu. Oferta jest darmowa dla koszyków o wartości powyżej 25 dolarów i dostępna na terenie tysiąca miast w USA, a do końca roku ma zostać rozszerzona o kolejne 1,3 tys. lokalizacji.
🩳 xAI zamierza wprowadzić nowe osobowości botów, w tym kilka kontrowersyjnych, jak „teoretyk spisku” czy „szalony komik”.
Weekly Tool
Robienie reelsów w wielu językach na różne rynki to nie lada wyzwanie. Dzięki nowym narzędziom Meta zmierzy się z nim AI. Firma udostępniła funkcję automatycznego tłumaczenia i dubbingu rolek na Facebooku i Instagramie. Na razie pozwala ona na przekłady angielsko-hiszpańskie. AI nie tylko tłumaczy z szekspirowskiego na cervantesowski i odwrotnie, ale również odwzorowuje brzmienie głosu i synchronizuje ruch ust ze ścieżką audio tłumaczenia.